Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Opowiedział o najtrudniejszym dla niego momencie eliminacji oraz o tym, że Walijczycy zachowali się nie fair.
Prezes PZPN Zbigniew Boniek w wywiadzie udzielonym Polskiej Agencji Prasowej odniósł się do tego, czy drużynie Adama Nawałki trudniej było awansować do finałów mistrzostw Europy niż w 2002 roku zespołowi Jerzego Engela awansować do mundialu w Korei i Japonii. Obecny prezes PZPN był wówczas wiceprezesem polskiego związku.
Kiedy o tym myślę, to tak naprawdę dostrzegam podobieństwa. I wtedy, i teraz były kłopoty przed eliminacjami, krytykowano reprezentację. Wówczas przełomowym meczem okazał się remis w sierpniu 2000 roku w Bukareszcie 1:1 z Rumunią, po którym drużyna się odrodziła i od początku kwalifikacji spisywała się bardzo dobrze. Pokonała na wyjeździe Ukrainę, a u siebie Białoruś. Tym razem takim spotkaniem okazał się mecz z Litwą w Gdańsku. Wygraliśmy 2:1, a do kwalifikacji przystąpiła gotowa drużyna, która za chwilę pokonała Niemców 2:0. Pod pewnymi względami było więc podobnie
--stwierdził Boniek.
Na pytanie co jest większą siłą reprezentacji Nawałki: szkielet drużyny, z Łukaszem Fabiańskim, Kamilem Glikiem, Grzegorzem Krychowiakiem, Arkadiuszem Milikiem i Robertem Lewandowskim, czy fakt, że piłkarze potrafią wytrzymać presję? gry o stawkę, prezes PZPN odpowiedział:
Kilka spraw. Wielką wartością jest to, co selekcjoner potrafił wydobyć z piłkarzy, jeśli chodzi m.in. o taktykę. Również fakt, że nie spalają się psychicznie, +nie pękają+, grają do końcowych sekund. Proszę zauważyć również, że mamy liderów w różnych formacjach, zaczynając od bramki, gdzie zresztą jest kilku takich zawodników. Można patrzeć z optymizmem w przyszłość. Swoją drogą, trochę śmiać mi się chce, gdy słyszę, że nie mamy na razie się z czego cieszyć.
Boniek odniósł się także do stwierdzenia, że przy trenerze Nawałce niektórzy zawodnicy czują się uskrzydleni, jak na przykład Arkadiusz Milik czy Krzysztof Mączyński.
Zgadza się, ale nie zagłaskujmy tej drużyny. Fajnie, że walczy, potrafi wygrywać. Idziemy do przodu. Pamiętamy jednak, że w piłce jesteś jedynie tak dobry, jak twój ostatni mecz. Dlatego konsekwentnie robimy swoje.
--twierdzi Boniek.
Prezes skomentował również zamieszaniem z listopadowym meczem towarzyskim reprezentacji - mielimy grać z Walią, a ostatecznie rywalem kadry będzie Islandia.
Walijczycy zachowali się nie fair. Umówiliśmy się z nimi, że jeśli coś aranżujemy, to już nikogo innego nie będziemy szukać. Można powiedzieć, iż podaliśmy sobie ręce w tej sprawie. Myśleliśmy więc, że jesteśmy dogadani. Tymczasem Walijczycy zaczęli zmieniać swoją decyzję, prawdopodobnie zagrają z Holendrami. Cóż, trudno. Islandia, gdy tylko dowiedziała się o takim obrocie sprawy, wyraziła chęć sparingu z nami. To silny, ciekawy zespół, również uczestnik Euro 2016. Już w eliminacjach ostatnich mistrzostw świata spisywali się bardzo dobrze, odpadli dopiero w trudnych barażach
--mówi Zbigniew Boniek. Szef polskiej federacji powiedział także, który moment walki o Euro był dla niego - prywatnie - najtrudniejszy.:
Po ostatnim gwizdku sędziego meczu z Irlandią w Warszawie. Było najtrudniej, ponieważ... prawie każdy chciał się ze mną napić. Gdybym nie odmawiał toastów, chyba do dzisiaj bym nie wytrzeźwiał...