Seria "Street Fighter" towarzyszy graczom już od wielu lat, toteż na premierę "piątki" oczekiwano z wielkimi nadziejami. Niestety nie obyło się bez kontrowersji.
Światem rządzą dwie serie bijatyk - "Mortal Kombat" oraz "Street Fighter". Ten pierwszy tytuł miał swoje wzloty i upadki, ten drugi utrzymywał przez lata wyrównany, wysoki poziom. A jednak premiera "piątki" wpadła w pewne koleiny.
Sam otrzymałem kopię piątej części przedpremierowo i mogłem ją wypróbować wcześniej niż inni gracze. Nie jestem wiernym fanem cyklu - ostatni raz ze "Street Fighterem" miałem do czynienia z dwadzieścia lat temu na konsoli Super Nintendo, toteż do kolejnej odsłony podchodziłem pozytywnie. I przyznam, iż nie zawiodłem się, choć rozumiem zarzuty wiernych fanów serii. Ta recenzja będzie więc wrażeniami człowieka, który do cyklu wraca po latach i nie śledził wszystkich zachodzących w nim zmian. Tak też proszę ją traktować.
Przede wszystkim jest "Street Fighter V" tytułem wymagającym i dynamicznym. Owszem - wciąż, jak w każdej bijatyce, zwycięstwo można osiągnąć prostym "button-mashing", chaotycznym naciskaniem losowych klawiszy, co może, choć nie musi, doprowadzić do stworzenia zwycięskiej kombinacji ciosów. Jednak w przypadku walki z doświadczonym przeciwnikiem to już nie zadziała - należy faktycznie uczyć się sekwencji uderzeń i kombinacji klawiszy po to by osiągnąć sukces.
Co do samych zawodników - nie jestem w stanie wypowiedzieć się na temat ich rzekomej "małej ilości", według mnie liczba postaci jest satysfakcjonująca, choć przecież nie tak dużą jak w konkurencyjnym "Mortal Kombat XL". Z drugiej strony to nie mnogość postaci jest siłą tej gry a jej balans. A ten jest naprawdę sprawny!
Nie sposób znaleźć tutaj postaci, która w jakiś sposób byłaby silniejsza od pozostałych, także triki z "Mortal Kombat" takie jak zagonienie przeciwnika do krawędzi ekranu i powtarzanie tego samego ciosu aż do zakończenia walki jest tu niemożliwe. Przeciwnik zawsze ma możliwość obrony, uniknięcia ciosu czy riposty, a jeśli dodamy do tego "V skill" czyli specjalny cios-umiejętność, którą możemy odblokować w trakcie walki to nasze możliwości są jeszcze większe. Tutaj naprawdę decydują umiejętności gracza a nie szczęście.
Grafika z kolei prezentuje się znakomicie. Walki przypominają odcinki serialu Anime, aniżeli grę. Co więcej - animacja jest niesamowicie płynna i nie zwalnia nawet podczas efektownych ciosów, co trzeba przyznać, wciąż zdarza się w innych grach na Playstation 4 (ta technologia w ogóle powinna być poddana jeszcze kilku usprawnieniom albowiem obecnie wciąż ma się wrażenie, że PS 4 to półprodukt - rzecz w poprzedniej generacji konsol nie do pomyślenia). Same postaci to już popis wyobraźni autorów gry. Są kolorowe, zabawne ("Street Fighter V" jest w ogóle bardzo przyjemną, humorystyczną bijatyką) i natychmiast rozpoznawalne dzięki sekwencjom ciosów i indywidualnym animacjom ruchu. Są klasyczne postaci, takie jak Ken, Ryu czy M Byson, są też postacie dla mnie przynajmniej całkowicie nowe.
Czy jest więc sens nabywać "Street Fighter V"? Według mnie tak, zwłaszcza jeśli się jest graczem weekendowym. Owszem - osoby, które grają w turniejach będą lekko zawiedzione. Gra przy premierze była bowiem nieco okrojona, ale twórcy - Capcom, nadrabiają zaległości. Ci z kolei, którzy szukają dobrej gry na imprezę z przyjaciółmi, ale pragną uniknąć skrajnej brutalności "Mortal Kombat" mogą śmiało sięgać po piątą odsłonę cyklu, zwłaszcza, że gra zachęca do siebie takich zawodników. Do zobaczenia podczas ulicznego pojedynku!
Street Fighter V
producent: Capcom
wydawca: Capcom
wydawca PL: Cenega
Wymagania sprzętowe:
Minimalne:
System: Windows 7 (64-bit), Procesor: Intel Core i3-4160 @ 3,60 GHz, RAM: 6 GB, Karta graficzna: Nvidia GTX 480, DirectX: 11
Zalecane:
System: Windows 7 (64-bit), Procesor: Intel Core i5-4690K @ 3,50 GHz, RAM: 8 GB, Karta graficzna: Nvidia GTX 960, DirectX: 11
Dziękujemy polskiemu dystrybutorowi gry, firmie Cenega, za udostępnienie egzemplarza przed premierą tytułu.