Łzy w oczach, teatralne wycieranie ich chusteczką i opowieści o wielkiej miłości do żony i dzieci – taki cyrk na pierwszej rozprawie zrobił Dariusz P. (43 l.) z Jastrzębia- Zdroju. Podpalacz własnej rodziny stanął przed Sądem Okręgowym w Rybniku. Rozpłakał się teatralnie na sali rozpraw. Zabójca to zdaniem biegłych psychopata skupiony tylko na osiągnięciu własnych celów, czyli pieniędzy. Tuż po spaleniu swojej żony i dzieci szybko znalazł sobie bogatą kochankę z dziećmi. Oni ponoć też mieli zginąć w ogniu. Dla kolejnych tysięcy złotych.
Dariusz P. w areszcie chodzi na muzykoterapię i często rozmawia z księdzem. Były szafarz świętego sakramentu, którym o zgrozo był kiedyś Dariusz P., żali się, że jest niesłusznie oskarżony. Na swoją pierwszą rozprawę powinien jechać rozedrgany i zdenerwowany. Ale – jak ustaliliśmy – w trakcie doprowadzania go do sądu zachowywał nadzwyczajny spokój i opanowanie. „Rozpadł się” nagle dopiero na sali rozpraw. Płakał przez cały czas odczytywania aktu oskarżenia. Gdy dopuszczono go do głosu, mówił trzy godziny. Najpierw drżącym głosem o tym, jak bardzo kochał rodzinę i jak uczestniczył w cudownych porodach swoich dzieci. Potem jednak szybko zmienił ton na oskarżycielski.
Staję przed sądem jako manipulant, pozbawiony wszystkich uczuć psychopata i zwyrodnialec, który swoim rzekomym czynem zachował się gorzej niż dyktatorzy i esesmani, ale to nieprawda
mówił oburzony.
Trudno w to nie uwierzyć. Dariusz P. ma dwie skrajnie różne osobowości. Zaledwie pięć miesięcy po tragicznym pożarze, w którym zginęła jego żona i czwórka dzieci, wybrał się na pielgrzymkę do Jerozolimy i poznał tam Renatę P. (40 l.). Szybko też się z nią zaręczył. Czy głęboko wierząca i dosyć zamożna wdowa oraz matka czworga dzieci miała stać się kolejną ofiarą szaleńca?
To szokujące, ale śledczy są przekonani, że motywem działania oskarżonego o podpalenie rodziny była tylko chęć zysku. Dariusz P. miał 2 mln zł długu. Dwa tygodnie przed pożarem ubezpieczył żonę i dzieci na wypadek śmierci i ognia. Liczył na gigantyczne odszkodowanie z polis na życie. Nie dostał pieniędzy, bo został aresztowany. Nowa partnerka z dziećmi miała prawdopodobnie podzielić tragiczny los zmarłej rodziny!
Więcej o tej bulwersującej zbrodni, jakiej w Polsce chyba jeszcze nie było, przeczytasz w najnowszym wydaniu Tygodnika "ABC"!