Niektórzy rosyjscy korespondenci wojenni sugerowali, że po gwałcie jeden z oficerów stwierdził, że nie można już wypuścić Amerykanina i trzeba go zabić.
Wciąż głośno na świecie o makabrycznej historii zabójstwa amerykańskiego blogera Russella Bentley'a (miał pseudonim "Texas") który na terenie tak zwanej Donieckiej Republiki Ludowej walczył po stronie rosyjskiego najeźdźcy, wychwalał rosyjską armię, obrzucał wyzwiskami Ukraińców.
https://x.com/Anti_Spootnik/status/1781610678106620379
Bentley ma za sobą kontrowersyjną przeszłość. Określał się mianem komunisty, był aktywistą ruchu na rzecz legalizacji marihuany, uczestniczył w wielu skandalizujących działaniach. Pochodził z Austin w Teksasie. Do separatystów w Doniecku dołączył w 2014 roku. Prowadził kanał na YouTubie, który został z czasem zablokowany. Pracował dla rosyjskiej agencji Sputnik, publikował tam materiały o wojnie, wspierając Rosję, wychwalając jej potęgę, zgodnie z propagandowymi kliszami putinizmu nazywając państwo ukraińskie "nazistowskim".
Jak podaje serwis Nexta Russell Bentley został zastrzelony przez rosyjskich żołdaków. Wcześniej został zgwałcony.
Jak do tego doszło?
Z podawanych informacji wynika, że dziesięć dni temu nagrywał skutki ukraińskiego ostrzału pozycji separatystów. Wtedy został porwany przez ludzi w mundurach rosyjskich (prawdopodobnie z 5 Brygady czołgów z Buriacji), i - uznany za szpiega NATO. Był torturowany.
O śmierci Amerykanina poinformowała jego żona, Rosjanka.
Niektórzy rosyjscy korespondenci wojenni sugerowali, że po gwałcie jeden z oficerów stwierdził, że nie można już wypuścić Amerykanina i trzeba go zabić.
Aleksander Chodakowski, jeden z liderów tzw. DLR, zamieścił potem w Telegramie wpis żądający ukarania "tych, którzy zabili Russela Bentleya" ale szybko go usunął.
Oblał test ze znajomości 'tradycyjnych rosyjskich wartości'" - komentuje złośliwie Nexta. Trudno się nie zgodzić.
wu-ka