Trzęsienie ziemi w rządzie i Sejmie to nie tylko dymisje polityków. To także... sowite odprawy, które z pieniędzy podatników dostaną wszyscy odwołani. Jak łatwo się domyślić - nie są to małe pieniądze. Łącznie odwołanie Radosław Sikorskiego i spółki będzie kosztować Polaków nawet ćwierć miliona złotych!
Media prześcigają się w doniesieniach na temat wysokości odpraw poszczególnych polityków zdymisjonowanych przez Ewę Kopacz. Pieniądze jakie dostaną na koniec zależą od przepracowanego na stanowiskach czasu i tego, czy politycy - a część z nich jest posłami - zdecyduje się pozostać w sejmowych ławach. Jedno jest jednak pewne: odprawy dla siedmiu polityków i ich współpracowników oraz przywilej używanie przez nich jeszcze przez 3 miesiące rządowych limuzyn, mogą nas kosztować nawet 250 tys. zł!
Ile dostaną poszczególni politycy? Z wyliczeń "Super Expressu" wynika, że największą odprawę dostanie Włodzimierz Karpiński, Oddając tekę minister skarbu zgarnie jeszcze 42900 zł! Nie wiele mniej, bo 42600 zł otrzyma chyba najbardziej znienawidzony przez polaków minister - Bartosz Arłukowicz. 42000 zł odprawy zainkasuje kolejny polityk - wiceminister gospodarki Tomasz Tomczykiewicz. Ta ekipa może liczyć na rekordowe odprawy, ponieważ na stanowiskach pozostaje najdłużej spośród wszystkich odwołanych polityków.
Niewiele mniej dostanie minister sportu - Andrzej Biernat, który może liczyć nawet na 38200 zł odprawy. Natomiast 36600 zł może otrzymać wiceminister środowiska, Stanisław Gawłowski. O 600 zł mniej, czyli 36000 zł dostanie wiceminister skarbu, Rafał Baniak.
Najniższa odprawa czek na najbogatszego z grona odwołanych - Radosława Sikorskiego. Marszałek Sejmu otrzyma "raptem" 34000 zł, ponieważ na swoim stanowisku jest stosunkowo krótko.
Jeśli odwołani politycy, którzy z wyjątkiem Baniaka wciąż są posłami, wrócą na sejmowe ławy, zamiast pełnych odpraw dostaną różnicę ponad wysokość poselskiego uposażenia (9900 zł miesięcznie) - dodaje "Super Express".