"Komorowski nie chciał zostawić swojemu następcy pieniędzy, więc ponaginali przepisy, żeby wypłacać premie i podnosić pensje. To typowo biurokratyczne złodziejstwo. To się zdarza w różnych urzędach. Jak ktoś odchodzi i ma okazję coś skubnąć, to skubnie. I to jest dla mnie banalne, ale nie rozumiem zupełnie tego, żeby wynieść sokowirówkę, meble, widelce, noże…"
Z mojego punktu widzenia pojawił się pewien problem. Zacznę chyba po raz pierwszy w życiu prowadzić kabaret prorządowy. Zawsze byłem anty i nagle się okazuje, że tego rządu trzeba bronić, bo właściciele III RP nie przestali się awanturować. Przegrali wybory, ale nadal chcą o wszystkim decydować – mówi na łamach tygodnika „ABC” Jan Pietrzak. W świątecznym wydaniu „ABC” Ryszard Makowski rozmawia z twórcą kabaretu „Pod Egidą” o humorze, piosence, Tusku, Komorowskim i łuku triumfalnym w Warszawie.
Jesteśmy świadkami przemian epokowych. Zdarzyło się coś niezwykłego. To jest pierwszy Sejm od II Wojny Światowej, w którym nie ma komunistów. Ich władza została obalona dopiero teraz, chociaż koleżanka Szczepkowska obwieszczała koniec komunizmu w dniu 4 czerwca 1989 r. Ich wpływy skończyły się w sensie czysto formalnym. Nie ma już w parlamencie i w rządzie zdeklarowanych komuchów, natomiast w sensie faktycznym ich czas jeszcze nie minął. Główne dwa ośrodki PRL–u to Trybunał Konstytucyjny i media. Trzy wielkie telewizje nie pracują dla wolnej Polski, tylko dla ludzi z peerelowskim rodowodem i ich nominatów
--przestrzega Jan Pietrzak w „ABC”.
Makowski pyta Pietrzaka, czy spodziewał się zwycięstwa obozu PiS, mimo tak nieprzychylnych mu mediów.
Nie miałem żadnych złudzeń, że zwyciężymy. Też się do tego obozu zaliczam i nad tym, żebyśmy wreszcie odsunęli od żłobu pechowego Donka i jego szajkę, pracowałem przez osiem lat. Wydałem nawet przed wyborami książkę dotycząca tego okresu pod tytułem „Śmiech i złość”, w której opisane są te dwie kadencje rządów Platformy.
--odpowiada wprost Jan Pietrzak.
Krótko i ostro satyryk wypowiada się o Tusku właśnie i Komorowskim. Na pytanie, co pozostawił po sobie Komorowski, Pietrzak sięga do tradycji amerykańskich.
Zakładanie przez odchodzącego prezydenta instytutu jest światową tradycją. Chociażby prezydent Reagan zostawił na pożegnanie z narodem bibliotekę swojego imienia w Kalifornii, bardzo piękną, ale zrobił to z własnych pieniędzy. Nie przyszło mu do głowy, żeby buchnąć z Białego Domu obraz albo żyrandol. Komorowski nie chciał zostawić swojemu następcy pieniędzy, więc ponaginali przepisy, żeby wypłacać premie i podnosić pensje. To typowo biurokratyczne złodziejstwo. To się zdarza w różnych urzędach. Jak ktoś odchodzi i ma okazję coś skubnąć, to skubnie. I to jest dla mnie banalne, ale nie rozumiem zupełnie tego, żeby wynieść sokowirówkę, meble, widelce, noże… To już przekracza moją imaginację. Tym powinna się zająć prokuratura
--mówi Pietrzak w „ABC”.
Jan Pietrzak nawiązuje też do inicjatywy, z którą mierzy się od kilku lat – budowy warszwskiego łuku triumfalnego, poświęconego zwycięstwu Polaków w 1920 roku.
Obecnie czekamy na decyzję władz Warszawy zatwierdzającą lokalizację monumentu. Jeżeli już będzie konkretne miejsce, natychmiast przystępujemy do rozpisania konkursu ogólnoświatowego. Na rozpisanie konkursu mamy już zebrane pieniądze. Gdy nadejdą propozycje, zrobimy wystawę, żeby społeczeństwo mogło zdecydować, który projekt ma być zrealizowany. Chcemy, żeby budowa Łuku była finansowana z pieniędzy składkowych. Pod zaborami się udawało, to i nam musi się udać
--z nadzieją zauważa Jan Pietrzak.
A które miejsca w Warszawie są rozpatrywane
--dopytuje Makowski.
Dwa. Pierwsze to dawna oś Saska, pomiędzy Grobem Nieznanego Żołnierza a Pałacem Lubomirskich. Drugie miejsce jest bardziej oryginalne. Łuk łączący dwa brzegi Wisły. Mniej więcej na wysokości Karowej i Portu Praskiego. Na szczycie byłaby platforma widokowa
--wyjaśnia Jan Pietrzak.
Cały wywiad z Janem Pietrzakiem w nowym wydaniu tygodnika „ABC” – dostępnym w sprzedaży od 21 grudnia. „ABC – tygodnik aktualny, bezkompromisowy i ciekawy” jak co tydzień dostarcza czytelnikom zestaw emocjonujących i zaskakujących artykułów do przeczytania. Zapraszamy do lektury i na stronę tygodnika www.abctygodnik.pl oraz na profil ABC na Facebooku - www.facebook.com/ABCtygodnik