Skruszeni i przerażeni „terroryści” wracają z Syrii do Niemiec. Wolą niemiecki sąd i więzienie. Na łamach niemieckich gazet opowiadają też o tym, co zobaczyli w Państwie Islamskim. Tygodnik „ABC” publikuje część ich wstrząsających zeznań, a w rozmowie z niemieckim publicystą i reportażystą Jürgenem Todenhöferem pada jedno niezwykle ważne zdanie – atak terrorystyczny w Niemczech jest jedynie kwestią czasu.
„Młodzi ludzie powracają do kraju, bo są rozczarowani sytuacją, którą zastali w świętym państwie. Obiecywano im bogate i beztroskie życie, a zastali ubóstwo i krwawą ideologię. Moim zdaniem nie powinno się ich wszystkich zamykać w więzieniach” – mówi na łamach „ABC” niemiecki dziennikarz.
W połowie lipca ubiegłego roku Wyższy Sąd Krajowy w Monachium skazał Haruna P. na 11 lat pozbawienia wolności, głównie za przynależność do Państwa Islamskiego oraz próbę zabójstwa w 400 przypadkach. Wyrok ten był bezprecedensowy. Po raz pierwszy terrorysta ISIS został w Niemczech skazany na tak surową karę, mającą odstraszyć innych młodych Niemców, łudzonych przez samozwańczych imamów romantycznymi wyobrażeniami o islamskim raju.
Z zeznań Haruna P. wynika, że podczas szkolenia pokazywano młodym Niemcom na lalce, jak „szybko i skutecznie” dokonać dekapitacji „niewiernego”. Syna afgańskich imigrantów, który uciekł z Niemiec do ISIS ominęło jednak najtrudniejsze z możliwych zadań – zamach samobójczy. Wszak nie każdy niemiecki islamista miał tyle szczęścia. Informacje na temat Haruna P. z Monachium są raczej zdawkowe, rozmywające się w mgle tajemnicy adwokackiej. Natomiast relacje Ebrahima B. są tyleż sensacyjne co wiarygodne, gdyż pochodzą z pierwszej ręki. Tunezyjczyk z Wolfsburga miał wysadzić się w powietrze, podobnie jak ów młody terrorysta, który zdobył się w ubiegłym tygodniu na budzący grozę atak w Stambule.
Niemiec tunezyjskiego pochodzenia jest pierwszym terrorystą, który powrócił ze swojej katorżniczej wyprawy i ośmielił się wystąpić w mediach. – Dla dowódców IS młodzież z Niemiec czy Francji była jedynie mięsem armatnim. Jeśli nie chcieliśmy być w grupie „męczenników”, to nas po prostu do tego „przekonywano” – przyznaje Ebrahim B., któremu z trudem udało się uciec z Syrii. – Nikogo nie zamordowałem, a ze zleconego mi ataku samobójczego zrezygnowałem – przekonywał tuż przed ogłoszeniem wyroku sądu. W istocie, przypadek młodego rekruta IS to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Ebrahim jest jednym z 20 młodych mężczyzn z Wolfsburga, którzy zostali zwerbowani do udziału w świętej wojnie w Syrii i Iraku. Siedmiu z nich już nie żyje.
– Niech muzułmanie chcący wyjechać do ISIS zadadzą sobie pytanie, dlaczego do Syrii i Iraku ściągani są wyłącznie młodzi ludzie. Czemu mój ojciec, który chodzi 30 lat dłużej do meczetu niż ja, nie wspiera Państwa Islamskiego? – pyta Ebrahim.
Tygodnik „ABC” publikuje również poruszającą rozmowę z niemieckim publicystą i reportażystą Jürgenem Todenhöferem. - To nie religia islamu popycha bojowników IS do desperackich czynów – mówi dziennikarz w rozmowie z „ABC”. W Państwie Islamskim spędził 10 dni, a wkrótce jego książka zostanie wydana także po polsku.
- Byliśmy w Mosulu 10 dni, ale już po pierwszych godzinach zauważono, że nie jesteśmy zwolennikami ich ideologii. Być może w niektórych sytuacjach niepotrzebnie prowokowałem, mówiąc, że to, co czynią radykalni salafici ma tyle wspólnego z islamem, co gwałt z miłością. Kalif Państwa Islamskiego zapewnił nas wprawdzie formalnie, że nikt nam nic nie zrobi, ale w przypadku bluźnierstwa dokument straciłby swoją ważność. Rozmowom z dżihadystami towarzyszyło zatem nieustanne napięcie, przebywaliśmy z nimi 24 godziny na dobę, spaliśmy z nimi na podłodze, wśród karabinów i ładunków wybuchowych – opowiada reporter Wojciechowi Osińskiemu, korespondentowi „ABC” z Berlina.
Wstrząsająca rozmowa i zeznania niemieckich islamistów na łamach nowego wydania tygodnika „ABC”, dostępnego w sprzedaży od 25 stycznia. „ABC – tygodnik aktualny, bezkompromisowy i ciekawy” jak co tydzień dostarcza czytelnikom zestaw emocjonujących i zaskakujących artykułów do przeczytania. Zapraszamy do lektury i na stronę tygodnika www.abctygodnik.pl oraz na profil ABC na Facebooku - www.facebook.com/ABCtygodnik