Jeszcze do niedawna najbardziej renomowaną „kolonią” polskich piłkarzy zagranicą była niemiecka Bundesliga. Wystarczy wspomnieć tu nazwiska Roberta Lewandowskiego, Łukasza Piszczka oraz Jakuba Błaszczykowskiego, którzy są podstawowymi zawodnikami jedenastki trenera Nawałki. W ostatnim czasie możemy jednak zauważyć zmianę tego trendu, gdyż Polacy coraz śmielej poczynają sobie we Włoszech.
Jest ich tam coraz więcej, a co ważniejsze, rozgrywają na włoskich boiskach coraz więcej minut i notują coraz więcej dobrych występów. Czy uzasadnione jest już zatem stwierdzenie, że Włochy są najlepszym kierunkiem dla polskich piłkarzy?
Wszystko zaczęło się od Bartosza Salamona, którego dobra gra w drugoligowej Brescii Calcio zaowocowała transferem do słynnego AC Milan. W Mediolanie Polak jednak nie miał szans przebicia się do pierwszej jedenastki i trafił do Sampdorii Genua, która wypożyczyła go do klubu z serie B, a mianowicie Pescary. Tam nasz obrońca grał regularnie, a w zeszłym roku trafił do Calgiari, które jest obecnie liderem Serie B, z kolei Salamon jest podstawowym obrońcą ekipy trenera Massimo.
Kamil Glik do Palermo trafił w 2010 r. z Piasta Gliwice. Nie udało mu się jednak zaistnieć w klubie z Sycylii i był wypożyczony do AS Bari, gdzie także wiodło mu się nie najlepiej. Przełom nastąpił rok później, kiedy wykupiło go Torino. Glik zaczął grać coraz lepiej, w efekcie czego wywalczył sobie miejsce w pierwszym składzie, a w 2013 r. został kapitanem swojego zespołu. Obecnie jest wiodącą postacią zarówno w Torino, jak i w reprezentacji Polski, gdzie jest naszym podstawowym obrońcą. W sezonie 2014/2015 został on wybrany do najlepszej jedenastki sezonu w Serie A przez włoski dziennik „La Gazetta dello Sport”. Niemiecki portal transfermarkt.de wycenił naszego reprezentanta na 11 mln
Ciekawie potoczyły się również losy Tomasza Kupisza, który w 2013 r. trafił do Chievo z Jagiellonii Białystok. W ekipie z Werony Polak przez dwa kolejne lata praktycznie nie grał i był pomijany nawet przy ustalaniu wyjściowych składów. Jego sytuacja była naprawdę beznadziejna, jednak trafił wreszcie na wypożyczenie do AS Cittadelli, która występuje w Serie B. Dla tego klubu Polak rozegrał 19 spotkań, w których strzelił 4 bramki, jednak Citadella mimo dobrej postawy Polaka, spadła z Serie B. Kupisz został więc ponownie wypożyczony, tym razem do Brescii Calcio, gdzie występuje obecnie i jest podstawowym zawodnikiem tej drużyny.
Niezbyt wesoło przygoda z włoską piłką zaczęła się także dla Pawła Wszołka. W Sampdorii Polak był jedynie rezerwowym i zazwyczaj wchodził na boisko na same końcówki spotkań. Z czasem jednak zaczął w ogóle nie mieścić się do składu meczowego i klub z Genui wypożyczył polskiego pomocnika do Hellas Werona. Tam początkowo również nie wiodło mu się najlepiej, ale systematycznie zaczął zdobywać uznanie w oczach trenera Luigiego Delneriego i nie tak dawno wskoczył do pierwszej jedenastki. Warto też wspomnieć, że parę dni temu do Wszołka dołączył Dominik Furman, który wcześniej był wypożyczony do Legii Warszawa z francuskiego Toulouse.
Świetnie radzi sobie natomiast we Włoszech Wojciech Szczęsny. W zeszłym roku trafił on na wypożyczenie do AS Romy z Arsenalu Londyn, w którym stracił wcześniej miejsce w bramce. Nasz reprezentacyjny bramkarz szybko odnalazł się w Rzymie i niemal od razu wywalczył sobie miejsce w pierwszej jedenastce, a swoją bardzo dobrą grą wysyła jasny przekaz Adamowi Nawałce, że nie odda tak łatwo miejsca w bramce na Euro Łukaszowi Fabiańskiemu.
Z przytupem z Serie A przywitał się również Kuba Błaszczykowski, notując początkowo dobre występy w barwach Fiorentiny. Niestety pech chciał, że były kapitan reprezentacji Polski znów doznał urazu, który wyeliminował go z gry na dłuższy czas. Niedawno Kuba wrócił do gry, jednak musi walczyć o odzyskanie miejsca w podstawowej jedenastce trenera Paulo Sousy.
Mimo wszystko chyba największe powody do zadowolenia może mieć dwóch Polaków z Empoli – Łukasz Skorupski i Piotr Zieliński. Pierwszy z nich przegrywał rywalizację w bramce Romy z Morganem de Sanctisem, natomiast w Empoli jest pierwszym bramkarzem i póki co radzi sobie naprawdę znakomicie, nawet pomimo tego, iż w ostatnim meczu z liderem Serie A, Napoli, musiał wyjmować piłkę z siatki aż pięciokrotnie. Na uwagę zasługuje jednak przede wszystkim Zieliński, którego kariera od czasu przybycia do Empoli z Udinese znacznie nabrała tempa. 21-latek także przebił się do podstawowego składu i wyrasta na jednego z liderów linii pomocy w Empoli. Polak zachwyca obserwatorów swoim szerokim przeglądem pola oraz wyjątkową kreatywnością i panowaniem nad piłką. W meczu z Milanem (2:2) strzelił nawet pierwszego gola, a przy drugiej bramce w tym spotkaniu zanotował kluczowe podanie. Dobra gra poskutkowała również zainteresowaniem innych klubów, wśród których wymienia się m.in. Napoli, Romę czy Liverpool. Dyrektor sportowy Udinese zadeklarował, że każdy klub, który po sezonie będzie chciał wykupić Piotra Zielińskiego, będzie musiał wyłożyć za niego przynajmniej 15 mln euro.
Jak pokazują te przykłady, polscy piłkarze, którzy chcą się wybić we Włoszech nie mają początkowo łatwego życia. Często zderzenie z inną piłkarską rzeczywistością jest dla nich sporym wyzwaniem, z którym początkowo nie dają sobie rady tak, jakby chcieli. Łatwiejszy start mieli natomiast Ci Polacy, którzy do Włoch trafili już z renomowanymi nazwiskami, jak Szczęsny i Błaszczykowski. We włoskich ligach mimo początkowych trudności można jednak można się wybić i dotrzeć naprawdę wysoko, czego najlepszym dowodem jest Kamil Glik. Jeżeli któryś polski piłkarz chciałby robić swoją karierę w słonecznej Italii, powinien przede wszystkim pamiętać, że nie jedzie tam na wypoczynek, ale by ciężko pracować na swoją pozycję w piłkarskim świecie. Włochy to z całą pewnością kierunek trudny, ale opłacalny dla naszych zawodników, jeżeli są wytrwali i zawzięci, by osiągać swoje cele.
Piotr Krupiński