Prezes Najwyższej Izby Kontroli Krzysztof Kwiatkowski najwyraźniej nie ma zamiaru oddawać fotela szefa Izby, mimo że od kilku miesięcy Prokuratura Apelacyjna w Katowicach chce mu postawić zarzuty przekroczenia uprawnień. Jakby tego było mało, Kwiatkowski, który w oczach opinii publicznej i większości polityków stracił autorytet niezależnego kontrolera nieprawidłowości, wyszedł w ostatnich dniach z głębokiego ukrycia i ewidentnie chce przypodobać się rządzącym.
Znowu pojawia się w Sejmie, gra pierwsze skrzypce podczas urzędowych uroczystości, a natrętne pytania dziennikarzy zbywa długim milczeniem – wylicza tygodnik „ABC” w nowym wydaniu.
Pół roku od wybuchu afery z nagraniami rozmów Kwiatkowskiego i PSL-owskiego barona na Podkarpaciu, Jana Burego, szef NIK wygodnie siedzi w fotelu prezesa jak gdyby nigdy nic. Jest nawet przekonany, że dzięki umizgom do nowej władzy zostanie w nim dłużej. Albo do końca swojej kadencji – do 2018 r. Dziennikarze tygodnika „ABC” relacjonują za stroną internetową Izby uroczystości, w których brał udział Kwiatkowski. Umizgi do nowej władzy, nagłe i dość niezwykłe do tej pory w NIK oficjalne wspominanie ogromnej roli Lecha Kaczyńskiego w budowaniu tej instytucji.
Od momentu, kiedy Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory i uzyskało parlamentarną większość, Kwiatkowski uznał najwyraźniej, że musi próbować dogadać się z obecną władzą i raz po raz puszcza do niej oko – czytamy na łamach tygodnika „ABC”.
Na początku stycznia, podczas obrad sejmowej komisji ds. kontroli państwowej, kiedy debatowano nad zwiększeniem budżetu dla Izby, prezes NIK dość sprawnie bronił wydatków swojej instytucji, m.in. kiedy posłowie PiS podpytywali go o 17 mln zł przeznaczone na wydatki majątkowe (większe o 5 mln zł aniżeli rok temu), ten odpowiadał: – Chodzi m.in. o remont największej sali w NIK – sali im. Lecha Kaczyńskiego, rozbudowę jednej z delegatur i remont w innej oraz pieniądze na inwestycje informatyczne – przekonywał Kwiatkowski.
Jednak jako objaw typowego oportunizmu ze strony Kwiatkowskiego informatorzy tygodnika „ABC”, w tym także posłowie PiS, przedstawiają sytuację z 28 stycznia w Sejmie. Wtedy odbyło się posiedzenie sejmowej komisji ds. kontroli państwowej. Rozpatrywano informację NIK o wynikach kontroli prywatyzacji spółek skarbu państwa, w tym kontrowersyjnej prywatyzacji spółki Ciech. – W obecności większości posłów PiS prezes NIK krytykował Ministerstwo Skarbu Państwa, że dopuściło się braku należytej dbałości o interes skarbu państwa podczas prywatyzacji spółki Ciech. I że podczas sprzedaży akcji spółki Ciech mógł wystąpić tzw. konflikt interesów. Tak jakby zapomniał, że spotykał się z Janem Kulczykiem, a nagranie z tego spotkania było jednym z dowodów w aferze taśmowej – przypomina informator tygodnika „ABC”.
Czy nagła zmiana politycznych sympatii może pomóc? Jak ustalili dziennikarze „ABC”, posłowie PiS pracują nad przepisami, które szybciej pozbawią Kwiatkowskiego immunitetu. Wtedy można byłoby go odwołać ze stanowiska, postawić prokuratorskie zarzuty i osądzić przez niezawisły sąd. Według propozycji partii rządzącej wniosek o odwołanie prezesa NIK ma składać minister sprawiedliwości.
Dokumenty będą wpływały do marszałka Sejmu. Decyzja o uchyleniu immunitetu będzie podejmowana w formie uchwały bezwzględną większością głosów. Zdaniem szefa sejmowej komisji regulaminowej Włodzimierza Bernackiego z PiS nowe rozwiązania to pokłosie afery związanej z ustawianiem konkursów w NIK.
O strategii przetrwania prezesa Najwyższej Izby Kontroli więcej w nowym wydaniu tygodnika „ABC” dostępnym w sprzedaży od 15 lutego. „ABC – tygodnik aktualny, bezkompromisowy i ciekawy” jak co tydzień dostarcza czytelnikom zestaw emocjonujących i zaskakujących artykułów do przeczytania. Zapraszamy do lektury i na stronę tygodnika www.abctygodnik.pl oraz na profil ABC na Facebooku - www.facebook.com/ABCtygodnik