Pytanie tytułowe to jedno z podstawowych zadań stawianych dziennikarzom. Pytaj. Potwierdzaj. Nawet jeśli wszyscy przekonują cię, że już wszystko wiadomo – ty pytaj jeszcze raz. I potwierdzaj. Nawet jeśli wydaje się, że już wszystko potwierdziłeś – zadaj sobie jeszcze jedno pytanie: A co, jeśli jest inaczej?
Zazdroszczę dziennikarzom, którzy wiedzą, jak było, jak jest. Zazdroszczę im tej pewności. Ja straciłem ją wiele lat temu. Pamiętam tamten dzień. Wróciłem do domu ze szkoły, a strasznie mądrze wyglądająca pani w telewizorze wyjaśniała, że efektem wybuchu w elektrowni atomowej w Czarnobylu będzie tylko korzystna zmiana w traktowaniu higieny przez Polaków. Wystarczy przecież, że częściej niż zwykle będziemy się myli – i nic nam nie grozi. Radosną nowiną zasłyszaną w telewizji postanowiłem podzielić się z rodzicami i nauczycielami. Rodzice byli źli. Nauczyciele milkli. A ja po wypiciu płynu Lugola, gdy zobaczyłem zatroskaną minę naszej higienistki, zadałem sobie pierwszy raz pytanie – a co, jeśli jest inaczej? Po latach okazało się, że trzeba było pytać. I potem pytaliśmy wszyscy przez wiele lat. W różnych sytuacjach, bo tych Czarnobyli było potem jeszcze wiele. Zastanawialiśmy się nad odpowiedzią na proste, wydawałoby się, pytanie – a co, jeśli jest inaczej? Tylko ułatwiamy sobie zadanie, gdy dodajemy do tych wątpliwości próby odpowiedzi na pytania: Dlaczego? Kto na tym zyskał? Komu zależało na przekazywaniu półprawd lub kłamstw? Czemu ktoś miałby oszukiwać uparcie cały świat? I w końcu: czy ci ludzie wypisujący obrazoburcze tezy w pismach drugiego obiegu, a dziś na blogach mogą mieć rację?
A jednak. Trzeba było pytać, choć wydawało się, że wszystko już wiedzieliśmy. O Magdalenkę, o TW Bolka, o znikające teczki, o emerytury dla ubeków, o „nocną zmianę”, o nieosądzonych oskarżonych w procesie Grudnia’70, o tych z kopalni „Wujek”, o warszawską Łączkę, o Inkę, o tamtych prokuratorów, o sędziów, o milicjantów ze sprawy Przemyka, o przyczyny śmierci Stanisława Pyjasa, o pomylone zwłoki w smoleńskich trumnach… o Smoleńsk. Trzeba pytać do dziś, choć pewnie czasem łatwiej powiedzieć „odpieprzcie się od generała”.
Maciej Wośko
Redaktor Naczelny