Maleńka niedźwiedzica Cisna z Bieszczad, cudem uratowana od śmierci czuła się bardzo samotnie w poznańskim zoo. Cierpiała na chorobę sierocą, gryzła sobie łapki, więc pracownicy ogrodu uznali, że musi mieć opiekuna. Jej towarzyszem został pies o imieniu Bari.
Cisna ma 3 miesiące, a misiowaty mastif tybetański 5 miesięcy. Zwierzaki właśnie się poznają i obwąchują. - Doświadczenia z innych ogrodów pokazują, że to dobra droga, żeby zaspokoić sierocą potrzebę bliskości - mówi „Super Expressowi” rzeczniczka zoo Małgorzata Chodyła i dodaje, że potrzeba było specjalnego psiaka rosnącego po niedźwiedziemu. Padło na ważącego 25 kg pięciomiesięcznego kudłatego mastifa, który wygląda jak starszy brat Cisnej. Na dzień dobry futrzaki się obwąchały, potem Bari postanowił odpocząć po podróży, a Cisna szalała nad jego głową - czytamy na se.pl. Pierwsza ich noc przebiegła spokojnie - czytamy na stronie poznańskiego zoo. – Cisna z Barim spali w jednym pomieszczeniu (także w towarzystwie opiekuna), każdy w swoim kącie, ale jednak razem. Rano spożyli wspólne śniadanie, każdy swoje, jednak Cisna nie odmówiła sobie skontrolowania zawartości miski Bariego (bez sprzeciwu). rano odbyły się pierwsze wspólne harce i zabawy. Cisna odkryła zjawisko merdającego ogona, próbuje go złapać. Bari najwyraźniej odpoczął po podróży, adaptuje się w nowym miejscu, jest coraz śmielszy. Jednak jego "baterie" kończą się znacznie szybciej, niż Cisnej, która nosi w sobie o wiele większe pokłady energii :) AR, se.pl