Jak do tej pory największym osiągnięciem Agnieszki Radwańskiej był finał Wimbledonu, w którym uległa Venus Williams. Jeszcze w sierpniu spadła na najniższą od 2008 r. 15. lokatę w rankingu WTA. Potrafiła ona jednak podnieść się z kolan i po wiktorii singapurskiej wskoczyła na 5. miejsce w rankingu kosztemPetry Kvitovej.
Chciałoby się rzec: „nareszcie”. Agnieszka Radwańska po raz pierwszy w karierze wygrała WTA Finals. W finale w Singapurze Polka pokonała Petrę Kvitovą 6:2, 4:6, 6:3. To jak do tej pory największy sukces Radwańskiej w karierze, gdyż po raz pierwszy wygrała turniej o tak wysokiej randze. Polska tenisistka tym samym w znakomitym stylu zakończyła sezon, który niekoniecznie zapowiadał tak spektakularne zakończenie.
Wszystko zaczęło się od zwycięskiego Pucharu Hopmana w Perth w Australii. Pod okiem nowej trener, słynnej Martiny Navrátilovej, Radwańska do spółki z Jerzym Janowiczem pokonała w finale reprezentantów Stanów Zjednoczonych 2-1. Polski debel tym samym zdobył nieoficjalne mistrzostwo świata drużyn mieszanych. To jednak nie był jeszcze koniec przygody z australijskimi kortami. Następnie przyszedł czas na Australian Open, w którym Polka doszła do IV rundy, przegrywając w niej z Amerykanką Venus Williams 6:3, 2:6, 6:1. Po turnieju w Sydney Radwańska spadła z 6. na 8. pozycję w rankingu WTA Tour.
Po Australii następna w kalendarzu była Azja. Radwańska wzięła tam udział w turnieju Qatar Total Open, gdzie w ćwierćfinale ponownie trafiła na Venus Williams. I tym razem Polka nie dała rady jednej z dwóch utytułowanych sióstr, ulegając jej 4:6, 6:1, 3:6. Później wystąpiła w Indian Wells, gdzie doszła do trzeciej rundy, kolejny turniej w Miami zakończyła na czwartej rundzie, a w barażach o Grupę Światową rozgrywanych w Katowicach, debel Agnieszka Radwańska-Alicja Rosolska uległ parze Timea Bacsinszky-Viktorija Golubic i tym samym Polki spadły do Grupy Światowej II. Nieco lepiej Radwańskiej poszło w singlu, gdzie osiągnęła półfinał, w którym przegrała z włoską tenisistką Camilą Giorgi (4:6, 2:6).
Później przyszła obniżka formy. Turniej w niemieckim Stuttgarcie Radwańska zakończyła już w pierwszej rundzie, ulegając Sarze Errani (6:7, 4:6). Po tej porażce współpracę z Radwańską zakończyła Navrátilová. W Madrycie Polka w trzeciej rundzie uległa reprezentantce Danii Caroline Wozniacki 3:6, 2:6, a następnie bardzo szybko zakończyła swój udział we French Open, przegrywając już w pierwszym meczu z Niemką Anniką Beck (2:6, 6:3, 1:6).
Wtedy nastąpił progres formy. Na kortach trawiastych w Nottingham Radwańska w świetnym stylu doszła do półfinału, nie tracąc więcej niż cztery gemy w każdym meczu. Za silna dla Polki okazała się jednak Rumunka Monice Niculescu, która pokonała Radwańską 7:5, 4:6, 4:6. Jeszcze lepiej Agnieszce poszło w Eastbourne, gdzie doszła do finału, w którym musiała uznać wyższość Szwajcarki Belindy Bencic (4:6, 6:4, 0:6). Po Eastbourne przyszedł czas na Wimbledon. Radwańska zaczęła go świetnie, pokonując kolejno Lucie Hradecką (6:3, 6:2), następnie Ajlę Tomljanović (6:0, 6:2), Casey Dellacqua (6:1, 6:4). W ćwierćfinale triumfowała nad Jeleną Janković (7:5, 6:4). Potem pokonała Madison Keys (7:6(3), 3:6, 6:3), osiągając tym samym półfinał. W nim przegrała z Garbiñe Muguruzą (2:6, 6:3, 3:6).
Po Wimbledonie kolejny był US Open Series. W Toronto „Isia” przegrała w półfinale z Simone Halep (6:0, 3:6, 1:6). Przygodę w Cincinnati zakończyła na pierwszej rundzie, natomiast w New Haven uległa w ćwierćfinale Petrze Kvitovej (7:5, 6:4). W wielkoszlemowym US Open w II rundzie odprawiła z kwitkiem inną Polkę – Magdę Linette (6:3, 6:2), lecz w trzeciej rundzie nie dała rady Madison Keys (3:6, 2:6).
Po USA znów przyszedł czas na Azję. WTA Premier w Tokio udał się Radwańskiej znakomicie. Bez straty seta doszła do finału, po drodze wygrywając m.in. z Dominiką Cibulkovą, a w finale uporała się z Belindą Bencic (6:2, 6:2), rewanżując jej się tym samym za porażkę w finale turnieju w Eastbourne. Dzięki temu zwycięstwu Polka awansowała na 7. miejsce w rankingu WTA Tour. W WTA Premier 5 rozgrywanym w chińskim Wuhan już na starcie po raz kolejny trafiła na Venus Williams i raz jeszcze nie sprostała Amerykance, tym razem przegrywając 1:6, 6:7(4). W WTA Premier Mandatory w Pekinie Polka pokonała m.in. Madison Keys, która skreczowała przy stanie 6:3, 0:0. W półfinale ponownie trafiła na Garbiñe Muguruzę, z którą przegrała 6:4, 3:6, 4:6. Chiński tour Radwańska zakończyła na Tianjin Open, który zwyciężyła pokonując w finale czarnogórską tenisistkę Dankę Kovinić (6:1, 6:2). Polka tym samym zapewniła sobie udział w kończącym sezon turnieju w Singapurze.
Wreszcie rozpoczęło się WTA Finals. W fazie grupowej Radwańska nie sprostała Rosjance Marii Szarapowej (6:4, 3:6, 4:6) i Włoszce Flavii Pennettcie (6:7(5), 4:6). Polka pokonała jednak Simone Halep (7:6(5), 6:1), co zapewniło jej awans do półfinału z drugiego miejsca. Tam znów trafiła na Garbiñe Muguruzą i tym razem po emocjonującym meczu pokonała ją 6:7(5), 6:3, 7:5, jednocześnie rewanżując się jej za wcześniejsze porażki. W finale czekała na nią Petra Kvitova. Radwańska pomimo urazu prawego uda zagrała na najwyższym poziomie, a dodatkowo Czeszka nie miała swojego dnia, gdyż popełniała wiele niewymuszonych błędów. Zmobilizowała się ona dopiero w trzecim secie, lecz przy stanie 2:0 dla Kvitovej „Isia” pokazała pełnię swoich umiejętności. To było za wiele dla czeskiej tenisistki. Agnieszka Radwańska ostatecznie zwyciężyła 6:2, 4:6, 6:3. Po meczu zaś mocno wzruszona Polka przyznała:
To był niesamowity dzień i turniej. Kilka tygodni temu nie sądziłam, że się tu znajdę. To dla mnie najpiękniejszy dzień w karierze, dziękuję wszystkim, którzy mi pomogli.
Zwycięstwo Radwańskiej smakuje podwójnie, gdyż to nie tylko największy sukces w karierze, ale przede wszystkim to jej zwycięstwo nad samą sobą. Jak do tej pory największym osiągnięciem Agnieszki Radwańskiej był finał Wimbledonu, w którym uległa Venus Williams. Jeszcze w sierpniu spadła na najniższą od 2008 r. 15. lokatę w rankingu WTA. Potrafiła ona jednak podnieść się z kolan i po wiktorii singapurskiej wskoczyła na 5. miejsce w rankingu kosztem właśnie Kvitovej, a żeby tego było mało, za zwycięstwo Radwańska zgarnęła aż 2 mln dolarów. To cena, za którą z pewnością warto było ciężko pracować i przelewać pot na treningach. Polka pokazała, że ciężka praca i wytrwałość prędzej czy później muszą w końcu doprowadzić do sukcesu, na który zasłużyła jak mało która tenisistka.
Piotr Krupiński