Polski biegacz zajął 6. miejsce w olimpijskim finale biegu na 800 metrów. Teraz zamierza pracować jeszcze ciężej, żeby już niebawem startować również w biegach na dłuższym dystansie. Bardziej zaskakujące są jednak jego plany na życie po zakończeniu przygody z lekkoatletyką.
Po biegu Polak ponad dziesięć minut rozmawiał z dziennikarzami:
Uzyskałem swój najlepszy rezultat w sezonie [1:44.20], więc to najlepiej świadczy o tym, że osiągnąłem formę wtedy, kiedy jest najbardziej potrzebna, z czego się cieszę. Ale po prostu trochę jeszcze zabrakło mi do najlepszych i nawet gdybym pobił tu życiówkę [1:43.72], to bardzo trudno byłoby wywalczyć medal. To było niesamowicie mocne bieganie, zresztą kolejny raz w finale igrzysk.
- ocenił wicemistrz Europy.
Rio już za mną, teraz powoli będę myślał o wydłużeniu dystansu do 1500 metrów. Może jeszcze nie w tym sezonie, choć pewnie spróbuję, żeby w przyszłym móc już wchodzić na nim na mityngi. Powoli będę starał się to łączyć, oba dystanse, tak jak na przykład Andżelika Cichocka, która uzyskuje świetne rezultaty i na osiemset [metrów], i na półtora [kilometra]. Ale ciągle czuję, że mam jeszcze coś do zrobienia i na osiemset. Więc docelowo będę przechodził na dłuższy [dystans], ale jeszcze nie tracę nadziei choćby na poprawienie rekordu Polski na krótszym. Za mną cztery finały wielkich imprez - trzy razy mistrzostw świata, dziś olimpijski, czwarte miejsca... Ciągle kręcę się blisko tego medalu, ale na razie nie dane mi było go zdobyć.
- dodał Lewandowski.
W tym sezonie przez dwa miesiące chodziłem na treningi [walki] MMA. Pięć razy w tygodniu, tak że całkiem sporo. Przez ten czas w ogóle nie zrobiłem ani kilometra. Chciałem odpocząć - także psychicznie - od biegania, zająć się czymś innym. Bardzo wzmocniłem się fizycznie, no i robiłem to, co kocham - lekkoatletyka, a potem MMA. Tak że w sumie fajnie spędzałem czas. W przyszłości możliwe, że wejdę do "klatki". Na razie jednak nie wyglądam na najgroźniejszego faceta, ale jakieś dwa lata po skończeniu kariery [lekkoatletycznej] to i waga będzie inna, i można będzie wtedy robić co innego. Żona oczywiście nie jest z tego zadowolona... Ale ja zawsze byłem fighterem, nie tylko na bieżni. W życiu trzeba robić to, co się kocha. Na razie jednak ciągle jeszcze chcę biegać, mierzyć się z najlepszymi. Lubię czuć tę adrenalinę, ten strach przed biegiem. Często, będąc na środku murawy, powtarzam sobie: "Co ja tutaj robię?", ale prawda jest taka, że to jest to, co kocham. To, bez czego nie mogę żyć...
- dopowiedział polski biegacz.
www.olimpijski.pl/TW/mn