Były premier i były lider Platformy Obywatelskiej może zostać na drugą kadencję w Brukseli bez głosowania w Radzie Europejskiej i bez wyraźnego stanowiska polskiego rządu – o możliwym scenariuszu podczas wyborów przewodniczącego Rady Europy pisze na łamach nowego wydania tygodnika „wSieci” Stanisław Janecki.
Stanisław Janecki zauważa, że kandydatura Donalda Tuska na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej na pierwszą kadencję nie była, podobnie jak obecnie, sprawą rządu RP.
Donald Tusk prywatnie załatwił sobie poparcie kanclerz Angeli Merkel, a ona przekonała prezydenta Francji, premierów Wielkiej Brytanii, Włoch i Hiszpanii, resztę zaś załatwiono w ramach Europejskiej Partii Ludowej, czyli największej grupy w Parlamencie Europejskim.
Autor artykułu zauważa również, że druga kadencja Tuska na tym stanowisku również będzie zależała od jego prywatnych układów.
Rząd Beaty Szydło ani sama pani premier nigdy nie byli przez Donalda Tuska konsultowani w sprawie jego kandydowania na drugą kadencję w Brukseli. Wobec obecnej prezes Rady Ministrów i jej rządu Donald Tusk zachował się więc tak samo jak wobec kierowanego przez siebie gabinetu, gdy wybierano go na pierwszą kadencję. To pokazuje, jakie są mechanizmy załatwiania najważniejszych stanowisk w Unii Europejskiej, ale też arogancję samego kandydata, i to nie tylko wobec rządu Prawa i Sprawiedliwości
– zauważa Janecki.
Autor artykułu pisze także o tym, jak postrzegana jest kandydatura Donalda Tuska przez państwa członkowskie.
Donald Tusk w żaden sposób niereprezentujący Polski, czyli po Brexicie piątego najważniejszego państwa UE, a wręcz negatywnie i agresywnie nastawiony wobec rządu PiS, jest dla większości szefów państw członkowskich kandydatem bardzo wygodnym oraz optymalnym. Wygodnym, bo słabym, skoro nie stoi za nim rząd państwa, z którego się wywodzi, i nie ma wobec tego rządu żadnych zobowiązań. Przywódcy mniejszych państw UE przyłączają się więc do nieformalnej zmowy najsilniejszych. Na razie się przyłączają, gdyż dotychczas nie zgłoszono konkurenta wobec kandydatury Tuska, co jednak może się zmienić.
Donald Tusk ma wiele wad, ale druga kadencja dla niego jest w Brukseli i stolicach państw UE traktowana jako mniejsze zło
– zauważa Stanisław Janecki.
Głównie z tego powodu, że nie trzeba będzie toczyć kłopotliwych negocjacji w sprawie kogoś nowego, co skutkowałoby licznymi transakcjami wiązanymi. Ktoś inny niż Tusk mógłby być zbyt wyrazisty, skłonny do rozpychania się i poszerzania swoich wpływów, a „bezpaństwowiec” Tusk oznacza święty spokój i utrzymanie zasady: „żeby było tak, jak było”. I Donald Tusk może dostać drugą kadencję bez głosowania w Radzie Europejskiej, czyli także bez formalnego zajęcia stanowiska przez premier Beatę Szydło, co dla wszystkich może się okazać najwygodniejsze.
Więcej o Donaldzie Tusku i jego szansach na drugą kadencję przewodniczącego Rady Europy w najnowszym numerze tygodnika „wSieci”, dostępnym w sprzedaży od 20 lutego, także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.SiećPrzyjaciół.pl.