W lipcowym numerze miesięcznika „wSieci Historii” czytamy o jednym z największych zwycięstw polskiego oręża – bitwie pod Grunwaldem. Redakcja przypomina nie tylko historię samej bitwy, ale też jej podłoże i genezę. Ponadto proponuje spojrzeć na zakon krzyżacki przez pryzmat jego współczesnej misji.
W najnowszym numerze miesięcznika „wSieci Historii” Erwin Jan Kozłowski w materiale „Ostatnia krucjata, czyli o Grunwaldzie” pisze o znaczeniu zwycięstwa Władysława Jagiełły nad Krzyżakami.
W świadomości Polaków bitwa pod Grunwaldem jest wspaniałym triumfem oręża polsko-litewskiego nad złowrogą potęgą krzyżacką. Taki pogląd utrwaliły nasza literatura (Henryk Sienkiewicz), sztuka (Jan Matejko) oraz film (Aleksander Ford). Współcześnie co roku w połowie lipca rzesze osób w liczbie prawie 100 tys. gromadzą się, by oglądać rekonstrukcję tej bitwy. Cieszy to, że w polskim społeczeństwie jest potrzeba takiego sposobu przypominania i utrwalania historii. Czy potrafimy jednak spojrzeć na bitwę oczami jej uczestników i w pełni zrozumieć nie tyle militarny, ile raczej jej mentalny aspekt dla ludzi średniowiecza? Na polach Grunwaldu doszło do zamknięcia pewnego okresu, gdyż rozgromiono tam nie tylko niemiecki zakon, lecz również to, co on reprezentował
– pisze Erwin Jan Kozłowski.
Z kolei w artykule „Anonim zwany Gallem” Marek Barański przybliża postać autora pierwszej kroniki Polski. Analizuje także, skąd pochodzi pseudonim słynnego kronikarza:
Jan Długosz wspomina Martina gallickiego, jednak kontekst wskazuje, że nie naszego kronikarza miał on na myśli. Pierwszy określenia Gall Anonim użył Marcin Kromer w XVI w. Od tego czasu tak się określa pioniera naszego dziejopisarstwa i wielu historyków uważa go za syna Galii, czyli Francji – wskazuje autor i dowodzi, że teza o francuskim pochodzeniu autora „Kroniki” jest mocno uzasadniona. – Hipoteza francuska jest oparta na solidnych podstawach. Z „Kroniki” wynika, że jej autor znał Prowansję i znajdujący się tam klasztor św. Idziego. Znał on jednak również geografię Węgier, a także wiedział, kto na Węgrzech był królem. Musiał więc mieć jakieś związki z Węgrami. Przypuszcza się więc, że był jakiś czas zakonnikiem w benedyktyńskim klasztorze w Somogyvar na Węgrzech i stamtąd przybył do Polski.
W artykule „Nowoczesny endek w cieniu Piłsudskiego” dr hab. Przemysław Waingartner, specjalista zajmujący się m.in. polityką 20-lecia międzywojennego rozprawia się z historyczną publicystyką uprawianą przez rewizjonistów spod znaku Zychowicza i Ziemkiewicza.
Obaj, nawiązując do tez profesorów Pawła Wieczorkiewicza i Jerzego Łojka – pierwszy w książkach „Pakt Ribbentrop-Beck”, „Obłęd ’44” i „Opcja niemiecka”, drugi w obszernym eseju „Jakie piękne samobójstwo” – skrytykowali w imię polityki realnej odrzucenie przez Polskę w 1939 r. oferty podporządkowania się III Rzeszy i zawarcie nieskutecznego sojuszu z Anglią i Francją, samobójczą decyzję o akcji „Burza” i powstaniu warszawskim w 1944 r., wreszcie negowanie przez polskie władze w latach wojny możliwości kolaboracji z Niemcami, mającej ograniczyć okupacyjny terror. Większość uznanych historyków zdecydowanie odrzuciła ich tezy. Z uznaniem powitali je natomiast liczni pasjonaci i młodsi adepci cechu Klio (bardziej otwarci czy też... naiwni?). Lista zarzutów stawianych Zychowiczowi i Ziemkiewiczowi przez przeciwników jest długa: od popularyzowania nienaukowej historii alternatywnej, poprzez konstruowanie sekwencji wydarzeń zgodnie z zasadą „myślenia życzeniowego” – wyboru jedynie korzystnych dla Polski konsekwencji kontrfaktycznego scenariusza, aż po propagowanie moralnej dezynwoltury, mającej się wyrażać dopuszczaniem sojuszu z Hitlerem
– pisze dr hab. Przemysław Waingertner.
W najnowszym wydaniu miesięcznika „wSieci Historii” Tomasz Plaskota rozmawia z Błażejem Torańskim, autorem książki „Knebel. Cenzura w PRL” o cenzurze epoki Mickiewicza i Prusa oraz II Rzeczpospolitej. Najwięcej miejsca poświęca jednak cenzurze w PRL-u. Zauważa, że nie była tylko kontrolą publikacji:
Cenzura była – i jest – zjawiskiem. Występowała w wielu formach. Dlatego porównałem ją do wielogłowej hydry. Najgorsza była ta wewnątrzredakcyjna i wewnątrzwydawnicza. No i autocenzura. Nie ma niczego gorszego niż zniewolony umysł – mówi autor książki „Knebel. Cenzura w PRL”. – Była wszechobecna i wnikała w najgłębsze zakamarki życia Polaków. Cenzurowano wszystko. Nie tylko gazety, książki, mapy, spektakle teatralne, operowe, kabarety, filmy, lecz również obrazy, grafikę, rzeźby, plakaty, zaproszenia, prywatną korespondencję. Ba, nawet nekrologi, nadruki na biletach MPK, instrukcje obsługi maszyn, etykiety na słoikach z dżemem!
– zauważa Błażej Torański.
Na łamach „wSieci Historii” Zbigniew Stanuch w materiale „Jedyna taka pielgrzymka. Jan Paweł II w Szczecinie”, który przybliża pierwszą i jedyną wizytę duszpasterską następcy św. Piotra w Szczecinie. Autor przypomina także kulisy wyboru Jana Pawła II na tron św. Piotra:
Wybór Karola Wojtyły, krakowskiego kardynała, na papieża w październiku 1978 r. wywołał w Polsce euforię. Serca Polaków wypełniła radość mieszająca się z nadzieją na rychłe spotkanie w kraju. Marzenie stało się rzeczywistością po ponad pół roku od konklawe. W czerwcu 1979 r. podczas wizyty w Warszawie Jan Paweł II wypowiedział słynne słowa prośby: „Niech zstąpi Duch Twój. Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi”. W ten sposób papież nadał w jakimś sensie duchowego wymiaru rozwijającej się wówczas antykomunistycznej opozycji. Natchnął ludzi wiarą
– czytamy w tekście.
Więcej artykułów w nowym numerze miesięcznika „wSieci Historii” w sprzedaży od 22 czerwca br., także w formie e-wydania – szczegóły na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji miesięcznika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji w nowej telewizji internetowej wPolsce.pl.