Dolina Charlotty zapisała się w świadomości wielu osób przede wszystkim jako miejsce organizacji Festiwalu Legend Rocka. Jednak obecnie kompleks oferuje nie tylko koncerty w amfiteatrze, ale także ogród zoologiczny, wodne zoo safari, stadninę koni, krainę bajek, park linowy, a nawet fokarium.
O osobach, które gościły w Dolinie Charlotty, bez żadnej przesady można powiedzieć, że to legendy muzyki. Wystarczy wymienić, że koncertowali tu Robert Plant, Bob Dylan, Carlos Santana, Alice Cooper, Deep Purple (Ian Gillan), ZZ Top, Ray Manzarek & Robby Krieger of The Doors Europe, Jennifer Rush, Sandra, FISH, John Mayall, Paul Rodgers, Nigel Kennedy, Bonnie Tyler, Samantha Fox, Suzi Quatro, Maggie Reilly, Procol Harum, Thin Lizzy, Uriah Heep, Marillion. A to tylko mały fragment listy artystów, którzy dotarli do Strzelinka koło Słupska, żeby pokazać (a niektórym przypomnieć), jak się gra prawdziwego rocka.
Pojechałem tam, żeby poszukać śladów gwiazd, ale muszę przyznać, że na równi z pamiątkami po pobycie Boba Dylana, Carlosa Santany czy Raya Manzarka zafascynowały mnie inne atrakcje kompleksu. Mimo jesiennej aury wybrałem się do zoo. Spodziewałem się pięciu owieczek i kilku kucyków – jak zazwyczaj bywa w przyhotelowych obiektach dla dzieci – tymczasem zastałem ogromny teren, na którym można zobaczyć m.in. żubry, gibony, makaki, zebry, strusie, antylopy, lemury, emu, a nawet kangury i wiele, wiele innych zwierząt. Wszystkie w ciekawie zaaranżowanej przestrzeni i wszystkie z przestronnymi wybiegami.
Dla dzieci niewątpliwą atrakcją (poza wspomnianym zoo) jest kraina bajek, czyli teren, gdzie przy kolorowych domkach stoją rzeźbione figury różnych książkowych postaci oraz pasą się zwierzęta domowe. Można się tu i pobawić, i posłuchać ulubionych bajek, które – gdy zbliżamy się do poszczególnych zagród – są odtwarzane i emitowane przez specjalne głośniki.
Nieco dalej od samego zoo i krainy bajek znajduje się fokarium, które pod względem aranżacji i możliwości obserwowania morskich ssaków w niczym nie ustępuje placówce w Helu. Zaletą wizyty w tym miejscu poza sezonem jest fakt, że można w spokoju, bez tłoku przyglądać się zwierzętom do woli.
Znakiem charakterystycznym Doliny Charlotty są też od kilku lat domki na drzewach. Jest ich dziewięć i każdy z nich można wynająć, żeby spróbować, jak to jest spać nad ziemią, wśród gałęzi drzew. Do domków wchodzi się po wysokich schodach, jednak wnętrza niczym nie przypominają budowli skleconych z desek, jakie znamy z dzieciństwa. W środku urządzone są bowiem nowocześnie i komfortowo i przypominają raczej apartamenty z niezwykłymi widokami z tarasów. Za nocleg w domu na drzewie trzeba jednak niemało zapłacić – wynajęcie go kosztuje 460 zł za dobę.
Ale wróćmy do głównego obiektu i naszych śladów po gwiazdach rocka. W głównym budynku hotelowym na każdym kroku natykamy się na pamiątki po muzykach. Gitary zawieszone na ścianach, autografy artystów, kilkadziesiąt zdjęć legend rocka z koncertów w amfiteatrze, plakaty, tabliczki na drzwiach pokoi „Tu spał…” np. Carlos Santana. Ślady ich pobytów są wszędzie - holu głównym, w korytarzach, w restauracji, w pubie, nawet w windzie, łazienkach i na schodach.
Żal tylko, że na stronie Doliny Charlotty ani na stronie Festiwalu legend Rocka nie można jeszcze znaleźć żadnych informacji na temat artystów, którzy zagoszczą w okolicach Słupska w 2018 roku. Można by już rezerwować bilety…
Jestem jeszcze winny kilka słów o tym, skąd nazwa Dolina Charlotty. Przecież miejscowość, w której się znajduje, to Strzelinko, a i nazwa historyczna Zamełowski Młyn (jego ruiny są na terenie obiektu) niczego nie wyjaśnia.
Oto krótka legenda, którą powtarzają mieszkańcy okolic. Opowiada ona dzieje pięknej dziewczyny, jej ojca, niespokojnego, szukającego przygód grafa Gustawa i matki, grafini Klary, przybyłej na Pomorze z dalekiego kraju Wikingów. To właśnie matka zostawiła pięknej Charlottcie pierścień i poszła w świat szukać zaginionego męża. Nigdy już nie wróciła na dwór. Kiedy dziewczyna dorosła, wyruszyła na poszukiwanie nieznanych rodziców. Długo trwała jej wędrówka po całym Pomorzu, a przewodnikiem po nowych krainach był dziwny pierścień z jednorożcem. Pewnego dnia, kiedy orszak posuwał się leśnym traktem, oczom jeźdźców ukazało się położone na dnie zielonej doliny jezioro. W tym miejscu pierścień zaczął jarzyć się czerwonym światłem, a wokół rozległy się ciche szepty i westchnienia. Zdrożonych wędrowców przyjęli pod swój dach młynarz i jego żona. W tym zaczarowanym miejscu Charlotta odnalazła swoją matkę.
(mista)