Najwyraźniej w Polsce trwa polowanie na rasistów. Sęk w tym, że chodzi o rasizm wyimaginowany a oskarżani o niego mają być znani ludzie z życia publicznego - ze szczególnym uwzględnieniem prawej strony.
To właśnie spotkało red. Tomasza Terlikowskiego, który swoją historię opisał na Facebooku:
Przed momentem miałem telefon z pewnej redakcji. Dziennikarz sprawdzał informacje, wedle której, miałem podczas podróży - jakieś dwa tygodnie temu - do TVP Info zamawiać taksówkę i poprosić, żeby kierowca był Polakiem. Widzę, że ktoś w mediach (albo w przestrzeni politycznej) wpadł na pomysł wrabiania konserwatystów w rasizm czy szowinizm narodowy. Tyle, że źle trafił.
Tak się bowiem składa, że:
Po pierwsze, w czasie ostatniego pół roku albo dłużej nie byłem w TVP Info. W Telewizji Publicznej byłem u Janka Pospieszalskiego w grudniu, ale nie ja zamawiałem taksówkę. Do programu Elżbiety Jaworowicz jechałem z żoną swoim samochodem.
Po drugie: wielokrotnie i na różne sposoby potępiałem rasizm czy szowinizm. Mało tego wielokrotnie opowiadałem się po stronie imigrantów, w tym przypadku ukraińskich.
Po trzecie: cenię i szanuję imigrantów, którzy w Polsce rozpoczęli swoje nowe życie. I dotyczy to zarówno Ukraińców (szczycę się, że mam wśród nich znajomych i przyjaciół, zarówno po tej, jak i po tamtej stronie granicy), Białorusinów, jak i Turków, Syryjczyków, Irańczyków czy Egipcjan (ze szczególnym uwzględnieniem Koptów). Tak, jak cenię wszystkich ludzi, którzy chcą uczciwie pracować i zmieniać swój los.
Po czwarte wreszcie: nigdy nie prosiłem w żadnej korporacji o to, by taksówkarz był jakiś.
Ta sytuacja pokazuje jednak, że ktoś w naszej debacie postanowił uciec się (nie po raz pierwszy) do obrzydliwych kłamstw i oszczerstw, byle tylko osiągnąć swój cel, jakim jest zdyskredytowanie osób, które ostrożnie podchodzą do niekontrolowanej (podkreślam niekontrolowanej) migracji z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Więcej to niestety mówi o proimigracyjnej stronie debaty, o przeciwnikach konserwatywnej prawicy, niż o samej prawicy. Więcej, bo pokazuje, że w całej tej debacie im wcale nie chodzi o dobro migrantów, ale o to, żeby zniszczyć swoich adwersarzy, konserwatystów. Bolszewizm w całej krasie.
Ciekawe czy inni redaktorzy otrzymali podobne telefony?