Do ostatniej kolejki Bundesligi walczył o obronę tytułu króla strzelców. Robert Lewandowski mówi „ABC”, że przeszkodziła mu kontuzja i maska. - W Bayernie najlepiej dogaduję się z Brazylijczykami i Bastianem Schweinsteigerem - dodaje najlepszy polski piłkarz.
Przed pana przyjściem do Bayernu wielu było przekonanych, że Lewandowski sobie nie poradzi. To klub nieprzyjazny dla Polaków, mający trenera, który niechętnie korzysta z klasycznych napastników. Tymczasem strzelił pan 17 goli w lidze, sześć w Lidze Mistrzów, dwa w Pucharze Niemiec, zdobył mistrzostwo Niemiec, tytuł wicekróla strzelców i grał w półfinale Champions League. Całkiem przyzwoicie…
Robert Lewandowski: Zgadzam się. Zwłaszcza, że to był mój pierwszy sezon w nowym miejscu. Nie czułem się jeszcze tak pewnie, jakbym mógł. Wiem jednak, że stać mnie na dużo więcej. Jestem zły na los z powodu tej kontuzji, której doznałem w meczu o Puchar Niemiec. To jest właśnie ten niedosyt. Byłem w formie, wszystko się układało i nagle stop. Kość pękła, do tego sędzia nie podyktował rzutu karnego, choć powinien. Miałem krótką przerwę, później grałem w masce na twarzy. Miałem problemy z ciałem, utrudniało mi to życie, jednak trochę straciłem. A tym, którzy byli przekonani, że sobie nie poradzę i radzili pozostanie w Dortmundzie, przypomnę, że tam już przez dwa lata nie byliśmy w stanie zdobyć mistrzostwa Niemiec. Człowiek potrzebuje nowych wyzwań.
Boli pana, że nie został jednak królem strzelców Bundesligi? Byłby to drugi raz z rzędu.
Gdybym powiedział, że mi nie zależało, tobym skłamał. Zabrakło dwóch goli. Do końca próbowałem. Gdybym w tym przedostatnim meczu z Augsburgiem zdobył bramkę, a miałem okazję, to pewnie poszedłbym za ciosem i wpadłyby następne.
Końcówka sezonu była dla Bayernu fatalna, przegraliście kilka meczów ligowych, odpadliście z Ligi Mistrzów…
Jednak te mecze ligowe przegraliśmy, kiedy już zapewniliśmy sobie mistrzostwo. Punkty nie miały już znaczenia. W Lidze Mistrzów graliśmy prawie do końca. W półfinale nie udało się z Barceloną. Nie tylko nam zresztą. To nie jest tragedia. Chociaż ja uważam, że ten mecz wygrałem. Bo udało mi się wrócić na boisko tak szybko po fatalnym urazie. Tylko ja wiem, ile mnie ten powrót kosztował. W sumie ten sezon uważam za sukces.
Nie dało się nic więcej zrobić z Barcą?
Dało się. Zdecydował ten trzeci gol dla nich w pierwszym meczu. Gdyby nie wpadł, kwestia awansu byłaby otwarta.
Cezary Wilk, który grał w Deportivo La Coruna w tym sezonie, twierdzi, że z Barceloną tak naprawdę nie da się normalnie grać. To są piłkarze galaktyczni.
Gdyby to była prawda, to nie mielibyśmy w starciach z nimi przewagi. A tak było i w jednym i w drugim przypadku (w pierwszym starciu Bayern przegrał 0:3, w drugim wygrał 3:2 – przyp. CK). Oni karcili nas po kontrach, czyli tak naprawdę to my graliśmy w piłkę. Myślę, że gdyby nie prześladowały nas kontuzje, nasze szanse byłyby jeszcze większe. W tym drugim meczu...
Chcesz przeczytać cały wywiad z Robertem Lewandowskim - sięgnij po najnowsze wydanie Tygodnika "ABC"!