W Białymstoku toczy się proces byłego komendanta wojewódzkiego MO. Sylwester R. oskarżony jest o 55 zbrodni komunistycznych. Jednym ze świadków w sprawie ma być gen. Czesława Kiszczaka. Były szef MSW, który ma 89-lat, sam unika stanięcia przed sądem, tym razem będzie musiał zeznawać - biegli uznali, że pozwala na to jego stan zdrowia.
IPN w procesie b. komendanta wojewódzkiego MO w Białymstoku chce powołać na świadka Czesława Kiszczaka. Były komendantowi MO otrzymał zarzuty związane z działaniami państwa komunistycznego wobec opozycji w grudniu 1981 r.
W związku z tym wnioskiem kilka tygodni temu białostocki sąd rejonowy zwrócił się do Sądu Apelacyjnego w Warszawie o nadesłanie opinii biegłych, którzy w kwietniu 2013 r. i marcu 2015 r. na zlecenie tego sądu badali stan zdrowia Kiszczaka.
Po zapoznaniu się z nimi zdecydował, iż nie ma przeciwskazań do przesłuchania go w charakterze świadka, ale nie poprzez stawiennictwo na rozprawie w białostockim sądzie, ale w formie wideokonferencji z sądem w Warszawie.
Przesłuchanie planowane jest na 8 lipca. Jeśli do niego dojdzie i stawią się też wówczas wszyscy pozostali świadkowie wezwani na rozprawę, są szanse, że sąd zamknie wówczas przewód sądowy.
Pion śledczy IPN w Białymstoku zarzuca w tej sprawie 83-letniemu Sylwestrowi R. dokonanie 55 zbrodni komunistycznych, będących jednocześnie zbrodniami przeciwko ludzkości.
Sylwester R. jest oskarżony o to, że w okresie od 13 do 16 grudnia 1981 r., jako funkcjonariusz państwa komunistycznego - komendant wojewódzki Milicji Obywatelskiej w Białymstoku - "przekroczył swoje uprawnienia w ten sposób, że bezprawnie pozbawił wolności członków ówczesnych związków zawodowych, m.in. NSZZ Solidarność i NSZZ Solidarność Rolników Indywidualnych".
Według IPN, internowania miały miejsce na mocy przepisów o wprowadzeniu stanu wojennego, które - jak wynika z ustaleń historycznych i orzecznictwa sądowego - jeszcze wtedy nie obowiązywały. Według IPN, stanowiło to "poważne prześladowanie" z powodu przynależności pokrzywdzonych do tych związków zawodowych.
Powołując na świadka Kiszczaka, białostocki sąd skorzystał z opinii biegłych przygotowanych dla potrzeb stołecznego sądu apelacyjnego. Na podstawie tych opinii ów sąd zdecydował, iż może być prowadzone postępowanie odwoławcze w procesie, w którym w pierwszej instancji skazano b. szefa MSW na dwa lata więzienia w zawieszeniu za wprowadzenie stanu wojennego w 1981 roku.
Lekarze ocenili w swej opinii, że stan zdrowia psychicznego podsądnego "znacznie utrudnia" jego uczestnictwo w rozprawie. Proces podjęto, bo biegli nie uznali, że stan zdrowia podsądnego to uniemożliwia, lecz tylko utrudnia. Rozprawa przed sądem apelacyjnym ma się odbyć 15 czerwca.
Przed miesiącem Sąd Okręgowy w Warszawie zdecydował jednak o konieczności powołania biegłych do zbadania stanu zdrowia Kiszczaka dla potrzeb procesu, w którym jest on oskarżony o przyczynienie się do śmierci dziewięciu górników kopalni "Wujek" w grudniu 1981 roku. Ten proces, w pierwszej instancji, jest zawieszony od 2013 r.
Kiszczak przerywa wywiad z powodu niewygodnego pytania: