Po Internecie krąży żart poniżej pasa dosłownie i w przenośni: obrazek prezydentowej zdejmującej ze sznura wielkie majty przed wyprowadzką z pałacu. Jak ktoś słusznie skomentował, nie kopie się leżącego, że o złamaniu zasad bon ton wobec tej kobiety nie wspomnę. Można rzec, Bronek zawinił, Ankę wieszają.
Pierwsza dama RP doświadcza skutków nienawistnej kampanii rozpętanej dziesięć lat temu przez de facto całą Platformę Obywatelską w stosunku do politycznych rywali. Inwektywy w rodzaju: „bydło”, „kreatury”, „kanalie”, „ścierwa” itd., itp. nadal płyną z ust rzekomych apologetów zgody, podobnie jak stare i nowe drwiny online.
„Jaki był ulubiony przebój Marii Kaczyńskiej? Łatwopalni”. „Jaka jest najlepsza potrawa w Rosji? Kaczka pieczona po smoleńsku”. „Co skandował tłum na pogrzebie Kaczyńskiego? Jeszcze jeden, jeszcze jeden!”. „Dlaczego Piłsudski cieszy się z sąsiedztwa Kaczyńskiego na Wawelu? Bo ma zagwarantowanego na zawsze zimnego Lecha”. „Co oznacza skrót PiS? Polecieli i spadli”. „Co jest naszą największą tragedią narodową? To, że Lech nie zabrał Jarka do samolotu”…
To tak dla odświeżenia pamięci. Bronisław Komorowski, który niedawno zyskał rozgłos dzięki wyczynom w japońskim parlamencie, szydził wcześniej z poprzednika: „Prezydent odniósł sukces w Brukseli, bo zdobył krzesło. Jeśli to ma być miarą jego sukcesu, to ja bym się na jego miejscu spalił ze wstydu…”. Po ostrzelaniu kolumny Lecha Kaczyńskiego w Gruzji komentował: „Jaki prezydent, taki zamach…”, a później: „Żałuję, że nie powiedziałem tego mocniej”. Już po smoleńskiej tragedii, podczas wideoczatu w Moskwie skarżył się, że jego poprzednik był „niewątpliwie bardzo uwikłany w lojalność wobec brata”. Równie głośny był dialog eksmarszałka Sejmu, dziś jeszcze prezydenta, Komorowskiego z byłym szefem dyplomacji, obecnie marszałkiem Radosławem Sikorskim (czemu ten zaprzeczył): „— Lecha nie ma, ale został ten drugi. — Nie martw się, Bronek, mamy jeszcze jedną tutkę”.
Na celowniku PO oprócz PiS znalazł się teraz prezydent elekt Andrzej Duda, który chce scalić pęknięte polskie społeczeństwo. Przerażony poseł Stefan Niesiołowski biega od studia do studia i głosi swe nienawistne tyrady. Paweł Zalewski mówi o potrzebie „odbudowy zaufania” u obywateli przez Platformę rzekomo Obywatelską. Mówiła już o tym premier Ewa Kopacz, po czym bez żenady zamiotła aferę podsłuchową pod dywan. Pani Anna zdejmuje majtki ze sznura…