Gdzie jest prawdziwy dom i czy powstanie kolejna seria "Domu", opowiada gwiazda legendarnego polskiego serialu - Tomasz Borkowy. Aktor zwierza się ze swoich planów i przyznaje, że dla wielu osób wciąż jest serialowym Andrzejem Talarem.
35 lat temu jako Andrzej Talar wszedł pan do serialowego „Domu”. Co z tamtego czasu wydaje się najcenniejsze?
Tomasz Borkowy: Spotkałem wielu wspaniałych ludzi. Był wśród nich m.in. Janek Englert, była Basia Rachwalska — postać zupełnie niezwykła, chodzące dobro; byli koledzy, którzy dali mi trochę innego myślenia.
Dla widzów stał się pan Andrzejem?
Do dziś ludzie często tak się do mnie zwracają. Nie protestuję. Ten serial, ta rola były dla mnie bardzo ważne. Z tym doświadczeniem mogłem potem w Wielkiej Brytanii zrobić te dwadzieścia parę filmów.
Tam, po wyjeździe w stanie wojennym z Polski, znalazł pan kolejne ważne domy?
Najpierw poznałem tzw. zdrowie na budowie. Mój pierwszy dom „zelektryfikowałem”, zdobywając wiedzę z angielskich książek. Do drugiego, też w Londynie, sprowadziłem rodzinę — kiedy wyjeżdżałem, syn miał półtora roku; gdy znowu go zobaczyłem — cztery lata. Ten dom niestety się rozpadł, tak bywa, ale z byłą żoną zostaliśmy w przyjaźni. Mój obecny dom, od 20 lat ten sam, jest w Szkocji.
Podobno chce pan reaktywować serialowy „Dom”?
Mam pomysł na zamknięcie historii Andrzeja Talara, który jest już na emeryturze i trochę nie umie się odnaleźć w nowej kapitalistycznej rzeczywistości. Jego syn wyemigrował, tak jak ja, do Wielkiej Brytanii i bohater postanawia go odwiedzić. Nieoczekiwanie spotyka znajomą z przeszłości i pojawia się wspomnienie słów matki, żeby nikt przez niego nie płakał… Mam nadzieję, że uda się dopowiedzieć historię Andrzeja, tym bardziej że jest duże zainteresowanie ze strony telewizji brytyjskiej na produkcję o Polakach w Wielkiej Brytanii. Byłby to taki serial po „Domu”, poza domem, ale wciąż o domu.
(Jolanta Gajda-Zadworna)
Fragment serialu "Dom":