Kontrowersyjny miliarder jest jednym z najbardziej radykalnych kandydatów, jacy kiedykolwiek ubiegali się o urząd prezydenta USA, natomiast pomimo żarliwej krytyki ze wszystkich stron jego popularność nie słabnie.
Kandydat republikanów na prezydenta USA Donald Trump wygrał ostatnie prawybory w stanie Nowy York, zdobywając ponad 60% głosów i bardzo niewiele brakuje mu już do zwycięstwa w wyścigu o nominację republikańską.
„Niech Ameryka znów będzie wielka” – tak brzmi hasło wyborcze Trumpa. W swojej kampanii niejednokrotnie mówił on o potrzebie przywrócenia Stanom Zjednoczonym międzynarodowej renomy, która jego zdaniem została mocno nadszarpnięta przez nieudolność Baracka Obamy. Od czasu zwycięstwa w New Hampshire Donald Trump niemalże deklasuje swoich politycznych przeciwników, manifestując przy tym na każdy kroku swoją polityczną odrębność. „Ten system jest sfałszowany, jest nieuczciwy, jest w 100% nieuczciwy” - stwierdził niedawno miliarder.
To właśnie Trump wpadł na pomysł wybudowania muru wzdłuż amerykańskiej granicy z Meksykiem, by zapobiec napływowi nielegalnych emigrantów z tego kraju. Nie jest tajemnicą, że 69-letni biznesmen nie pała wielką sympatią do Latynosów. Blisko rok temu powiedział, że „meksykańscy imigranci to w większości przestępcy i gwałciciele” oraz, że zajmują się głównie handlem narkotykami. Oczywiście dzięki tym słowom posypały się na niego gromy również ze strony republikanów, oficjalnie zaprotestował także rząd Meksyku, jednak ten pozostał nieugięty i nie wycofał się ze swojego stanowiska, ani też nie przeprosił publicznie za swoje słowa.
Innym bardzo ciekawym postulatem kandydata na prezydenta był swego czasu całkowity zakaz wjazdu do USA muzułmanom. Zdanie te padło po tym, jak w kalifornijskim mieście San Bernardino muzułmańskie małżeństwo zamordowało 14 i raniło 21 osób. Stanowisko Trumpa natychmiast zostało potępione przez Biały Dom, którego przedstawiciele orzekli, iż pomysł miliardera jest całkowicie sprzeczny z amerykańskimi wartościami. Trump podkreślił jednak wyraźnie, że „dopóki nie jesteśmy w stanie zrozumieć tego problemu i związanych z nim zagrożeń, nasz kraj nie może być ofiarą straszliwych ataków ze strony ludzi, którzy wierzą w dżihad”.
Kontrkandydaci Trumpa w wyścigu o nominację republikańską, Ted Cruz i Marco Rubio, zarzucili mu nielegalne zatrudnianie polskich robotników przy budowie wieżowca „Trump Tower” w latach 80. i 90, a także niezapewnienie im bezpiecznych warunków pracy. „Chwalisz się, że dzięki tobie nielegalni imigranci stali się tematem kampanii, ale jesteś jedyną osobą na tej sali, która zatrudnia ludzi nielegalnie” – tak m.in. Rubio atakował Trumpa w czasie jednej z debat wyborczych, na co miliarder odpowiedział mu krótko: „jestem jedyną osobą na tej sali, która zatrudnia ludzi”. Ataki jego rywali na niewiele się jednak zdały, a wątek z nielegalnym zatrudnianiem pracowników bynajmniej nie miał najmniejszego choćby wpływu na popularność Trumpa.
Jeżeli Donald Trump nie zdobędzie wymaganej liczby delegatów, to Partia Republikańska będzie musiała zwołać konwencję, w której to wybrany zostanie kandydat na prezydenta USA w głównych wyborach. Spekuluje się, że może zostać nim Paul Ryan, który jest Przewodniczącym Komisji Budżetowej Izby Reprezentantów. Sceptycy zaś twierdzą, że nominacja innego kandydata niż Trump, przyczyniłaby się do zwycięstwa kandydata z ramienia partii Demokratycznej, a tym samym długotrwałym regresem w Partii Konserwatywnej. Póki co jednak jest to bardzo mało prawdopodobny scenariusz, a Donald Trump pewnym krokiem zmierza ku fotelowi prezydenta w Białym Domu w Waszyngtonie.
Piotr Krupiński