Działania nowych polskich władz pociągnęły za sobą nie tylko falę krytyki za granicą. Poprzez działania opozycji, a także ludzi związanych z tzw. „starym układem”, sytuacją w naszym kraju zainteresowały się również m.in. agencje ratingowe. Są one wciąż głównym wyznacznikiem dla zagranicznych inwestorów, którzy prowadzą czy też rozważają prowadzenie biznesów w Polsce. Niestety, po dojściu do władzy PiS oceny dla naszego kraju zostały obniżone i wiele wskazuje na to, że to jeszcze nie koniec spadków.
Zasadniczym celem agencji ratingowej jest ocena wiarygodności oraz wydawanie opinii na temat podmiotów gospodarczych, które pożyczają pieniądze. Mogą to być przykładowo banki, fundusze, spółki, a także rządy poszczególnych państw. Na dzień dzisiejszy największe wpływy na arenie międzynarodowej mają trzy agencje ratingowe: Standard & Poor’s (S&P), Fitch Ratings oraz Moody’s. Jeszcze przed wielkim kryzysem finansowym z 2007 r. agencje ratingowe miały one olbrzymie znaczenie i to właśnie one w znacznym stopniu przyczyniły się do kryzysu, m.in. poprzez wystawianie najwyższej oceny „AAA” dla instytucji finansowych, które później zbankrutowały.
Opinie agencji nie są wiążące, co oznacza, iż nie ponoszą one żadnej odpowiedzialności za swoje oceny. Decyzje należą do inwestorów i to oni ponoszą ich ewentualne konsekwencje. W dzisiejszym mocno skorumpowanym świecie finansjery korzystna ocena tak naprawdę zależy od ceny – kto zapłaci więcej, ten ma lepszą wiarygodność. Jest to wysoce nieuczciwy proceder, a samo wykazanie agencji ratingowej działania na czyjąś szkodę oraz co za tym idzie, na czyjąś korzyść, jest bardzo trudnym zadaniem.
Jak to wszystko się ma do Polski? Problemy z agencjami ratingowymi zaczęły się dla nas w styczniu tego roku, kiedy to agencja Standard & Poor’s obniżyła rating długu dla naszego kraju z „A-” do „BBB+”. Jest to najniższa nota spośród tych zachęcających do inwestowania, kolejna oznaczać będzie już, że warto się dwa razy zastanowić zanim zainwestuje się w Polsce. Wraz z obniżeniem ratingu dla Polski mocno straciła nasza waluta. Złoty mocno stracił w stosunku do euro, dolara i franka. Agencja S&P tak uzasadniła obniżenie oceny dla Polski:
od wygranych wyborów w październiku 2015 roku, nowy rząd w Polsce zainicjował różne środki legislacyjne, które uważamy za osłabienie niezależności i skuteczności kluczowych instytucji, co znajduje odzwierciedlenie w naszej ocenie.
Na podobny krok nie zdecydowała się wówczas agencja Fitch, która zdecydowała się nie zmieniać obecnego poziomu ratingowego dla Polski, który wciąż jest na poziomie „A-”, czyli trzeciej co rangi oceny. Fitch uzasadniła to wówczas tym, że spada u nas bezrobocie, a nasza gospodarka rozwija się w zawrotnym tempie. Uwzględniony został także nasz system bankowy, który jest dosyć odporny na wstrząsy na zewnątrz. Mimo tego agencja również wyraziła swoje lekkie zaniepokojenie działaniami nowych polskich władz.
Wreszcie w piątek 13 maja swoją ocenę ratingową dla naszego kraju przedstawiła trzecia agencja – Moody’s. Ocena utrzymana została na poziomie „A2”, co jest oceną wyższą o jeden stopień niż w przypadku Fitch’a, a o dwie noty wyższą w przypadku S&P. Agencja zmieniła jednak perspektywę ratingu ze stabilnej na negatywną.
Niewątpliwie niezależnie od tego, jakie będą oceny ratingowe dla Polski, nie należy ich bagatelizować. Ratingi mają realny wpływ na to, co się dzieje w naszym kraju. To od nich przede wszystkim zależy wysokość pożyczek, jakie zaciąga Polska. Sytuacja w naszym kraju po ostatnich wyborach nie zachęca agencji ratingowych do podnoszenia ocen dla Polski i nie należy tego oczekiwać, jeżeli spory i podziały będą w dalszym ciągu się pogłębiać. Obecnie zaś wiele wskazuje na to, że tak właśnie będzie, natomiast kolejne obniżki wiarygodności dla Polski są więcej niż prawdopodobne.
Piotr Krupiński