Nie było owacji, nie było fety. Całkowita cisza, gęsta atmosfera. Jakby wszyscy zdawali sobie sprawę, że coś poszło nie tak – premier Beata Szydło zdradza w rozmowie z Jackiem i Michałem Karnowskimi kulisy wyboru Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej.
Co warte odnotowania, jak przekonuje premier Szydło, tylko ona zabierała głos w tej sprawie, a Donalda Tuska nie był nawet na sali.
Nigdy nie było ze strony Donalda Tuska jakiejkolwiek próby rozmowy na ten temat. Nie oczekiwałam nawet, że poprosi nas o poparcie. Minimum przyzwoitości było jednak poinformowanie nas, że będzie się ubiegał o reelekcję. Nie mówił o tym nawet podczas swojej wizyty w kancelarii premiera w Warszawie, przed szczytem w Bratysławie
– zauważa premier.
Całą sytuację wokół wyboru Tuska, premier uważa za trudną.
Nie było to łatwe doświadczenie. Wiedziałam, że spoczywa na mnie ogromna odpowiedzialność polityczna. Nie mogliśmy poprzeć człowieka, który chciał obalić nasz rząd. To byłoby wywieszenie białej flagi. To oznaczałoby utratę wiarygodności
– przekonuje Szydło i dodaje
Nie przegraliśmy. To była potyczka, która przyniesie nam za jakiś czas dobre rezultaty. I nie będzie to bardzo długi czas. Proszę mi wierzyć, nasz prestiż – jako tych, którzy potrafią twardo bronić swoich racji – naprawdę wzrósł. A że coś można było zrobić inaczej? Na pewno. W polityce nigdy nie ma idealnych warunków.
Premier zabrała też głos w sprawie rządowej Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju i sytuacji budżetowej. Ocenia m.in.
Mamy udane programy, np. Start in Poland, a Kongres 590 pokazał, jak wielki jest potencjał. Pomysłowe i innowacyjne społeczeństwo to nasz największy kapitał. Przez lata był on lokowany za granicą pomnażał dobrobyt innych krajów, my chcemy to zmienić.
– deklaruje premier Beata Szydło.
Cała rozmowa z premier Beatą Szydło w najnowszym numerze tygodnika „wSieci”, dostępnym w sprzedaży od 27 marca, także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html. Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl.