Druga odsłona planowanej przez Creative Assembly trylogii Warhammerowej jest grą pozornie podobną do pierwszej odsłony ale z drugiej - skrajnie odmienną. Otrzymujemy doświadczenie zbliżone do pierwotnej gry i jednocześnie na tyle odmienne, że nie mamy poczucia płacenia za to samo - dwukrotnie.
Zacznijmy od spraw podstawowych - Creative Assembly - autorzy wybitnych gier strategicznych z historycznego cyklu Total War - postanowili zmierzyć się z tematem bardzo dla nich obcym to znaczy - strategią w świecie fantasy. Efekt? Pierwszy "Total War: Warhammer" był najdoskonalszą jak dotąd symulacją fantastycznego królestwa jaką mogliśmy podziwiać na naszych komputerach. Co więcej - gra z czasem była łatana, zarówno przez patche i darmowe DLC dodające dodatkowych bohaterów, frakcje i możliwości, jak i płatne dodatki wprowadzające nowe armie. Owszem - jestem zniesmaczony obecnym trendem do naprawiania gier po premierze, czy wypuszczania ich realnie "po kawałku" i liczenie pieniędzy za rzeczy i elementy, które powinny znajdować się w tytule już w dniu premiery (kto pamięta czasy, gdy gry z serii Total War oferowały po kilkanaście, kilkadziesiąt frakcji w dniu premiery a dodatki były ogromnymi, skomplikowanymi kampaniami?). Creative Assembly jest niestety jednym z naczelnych bad guys tego trendu, od wielu lat specjalizując się w wypuszczaniu swoich tytułów na raty.
Ale pomińmy ten nieprzyjemny aspekt i skupmy się na samej grze. Czym jest drugi Warhammer? Przede wszystkim wiernym sequelem jedynki - otrzymujemy kierownictwo nad jedną z fantastycznych ras i musimy ją poprowadzić do zwycięstwa. Rozwijamy nasze państwo gospodarczo, politycznie, dyplomatycznie i militarnie by w efekcie osiągnąć przewagę nad konkurentami. Budujemy, podbijamy, negocjujemy. Tutaj zmian nie ma. A gdzie są? Przede wszystkim nowe warunki dyktuje geograficzne umiejscowienie gry w świecie Warhammera. W pierwszej odsłonie mieliśmy tzw. Stary Świat, gdzie ścierały się klasyczne dla uniwersum frakcje Imperium Krasnoludów czy Chaosu. Tutaj mamy tzw. Nowy Świat, gdzie ludzi praktycznie nie ma zaś potęgami są elfy czy jaszczuroludzie. Już to wymusza zmianę strategii, bowiem kontynenty (jest ich kilka przez co ważniejszą rolę odgrywa żegluga) są oddzielone od siebie ogromnymi przestrzeniami mórz, zaś samo centrum mapy jest rozerwane przez niszczycielski, magiczny wir. Co więcej - sama wielka kampania ma charakter nieco bardziej fabularny, oprócz chęci dominacji pcha nas naprzód potrzeba wypełniania ważnych z fabularnego punktu widzenia zadań. Dodatkowo, cztery dostępne frakcje są jeszcze bardziej zróżnicowane niż te obecne w pierwszym Warhammerze. Cztery, choć realnie do wyboru mamy osiem królestw (każda z raz ma do wyboru dwójkę różniących się od siebie bohaterów). Rozgrywka staje się więc jeszcze bardziej skomplikowana i niepowtarzalna.
Zmiany zaszły też na polu ekonomii - znakomitym przykładem jest tu system niewolników, działający w jednej z frakcji. Wymusza on na nas nie tylko zwyciężanie w bitwach ale też prowadzenie ciągłych wypraw łupieżczych po to by dostarczać świeże partie niewolników, na barkach których opiera się gospodarka naszego państwa. W wypadku samych rozgrywanych w czasie rzeczywistym bitew zbyt wiele zmian nie zaszło, ale są pewne poprawki. Przede wszystkim mam wrażenie, że nieco sprawniej działają oblężenia - nie jest to już ćwiczenie na cierpliwość, sztuczna inteligencja lubi (jeśli dysponuje przewagą) robić wypady za mury, często też wybiera bitwę pod murami zamiast biernego stania na blankach. Inaczej też zachowuje się kawaleria - przeciwnik flankuje, szarpie nasze boczne oddziały ale też potrafi odskoczyć i uderzyć gdzie indziej. To sprawia, że bitwy są jeszcze ciekawsze i jeszcze bardziej nieprzewidywalne. Co do oprawy audiowizualnej to trzeba przyznać, że graficznie tytuł trzyma bardzo wysoki poziom, wzbogacono też detale - strzały wciąż wbijają się w grunt ale też więcej z nich odbija się od zbroi, krzesze iskry na stali czy wzbija tumany śniegu po trafieniu w grunt. Największa zmiana zaszła jednak na polu dźwięku - owszem, w pierwszym Warhammerze muzyka i tła były bardzo dobre ale tutaj mamy do czynienia z prawdziwym mistrzostwem. Dźwięk zmienia się w zależności od miejsca mapy, raz słyszymy śnieżną zamieć, innym razem charakterystyczny zaśpiew tropikalnego lasu czy wiatr hulający po pustynnych wydmach. Nie wspomnę już o muzyce, która jest po prostu znakomita i doskonale wprowadza w klimat gry.
Jeśli chodzi o zarzuty względem tytułu to mam ich niewiele. Przede wszystkim znowu po premierze kuleje optymalizacja. Owszem, gra już nie wywala do pulpitu z byle powodu ale za to potrafi wyraźnie haczyć nawet na sprzęcie spełniającym rekomendowane wymagania. Co więcej - ładowanie mapy świata i bitew trwa zdecydowanie zbyt długo, czasem to nawet 5 minut czekania. Creative Assembly stanowczo powinno ten problem co rychlej rozwiązać. Wadą też jest z pewnością planowany model wydawania szeregu dodatków DLC aczkolwiek podkreślam, iż mnie to przeszkadza tylko minimalnie - doprawdy do grania wystarczą mi armie dostępne w podstawce, pozostałe mogą być, owszem, smaczkiem ale nie są mi one niezbędne. Mam natomiast świadomość, że dla wielu osbiorców może być to wada?
Grać czy nie grać? Mogę z czystym sumieniem powiedzieć - grać! Odmienność rozgrywki względem jedynki jest tu wyraźna przez co nie mamy poczucia, że otrzymujemy więcej tego samego. Dodatkowo jeśli w tytule tym znajduje się armia ze świata Warhammera, którą szczególnie cenimy, cóż, gra jest wtedy naprawdę warta swej ceny. Zdecydowanie warto ponownie zanurzyć się w mrocznym uniwersum Warhammera.
Total War: Warhammer II
producent: Creative Assembly
wydawca: Sega
wydawca PL: Cenega
Wymagania sprzętowe:
Minimalne:
Intel Core 2 Duo 3.0 GHz, 4 GB RAM, karta grafiki 1 GB GeForce GTX 460/Radeon HD 5770 lub lepsza, 60 GB HDD, Windows 7 64-bit
Zalecane:
Intel Core i5-4570 3.20 GHz, 8 GB RAM, karta grafiki 2 GB GeForce GTX 760/Radeon R9 270X lub lepsza, 60 GB HDD, Windows 7/8.1/10 64-bit