W listopadowym numerze „wSieci Historii” redakcja miesięcznika poświęca wiele miejsca Poczcie Polskiej – jej początkom, działalności, ale także znaczkom. Czytelnicy mogą zapoznać się ze zdjęciami pięknych znaczków wpisujących się swą tematyką w obchody rocznicy odzyskania niepodległości i budowania Polski Odrodzonej. Autorzy przypominają także o heroicznej obronie Poczty Polskiej w Gdańsku w 1939 r.
Działalność polskiej organizacji pocztowej silnie przyczyniła się do odbudowy polskiej państwowości po odzyskaniu niepodległości. Sprawny system łączności umożliwiał efektywną komunikację, która miała decydujący wpływ na kształtowanie odrodzonej RP
– pisze w artykule „Reaktywacja Poczty Polskiej po 1918 r.” Rafał Biernacki o procesie tworzenia poczty po pozyskaniu niepodległości.
Początki polskiej poczty po I wojnie światowej związane były ściśle z działalnością Rady Regencyjnej. Powołany jesienią 1917 r. organ władzy zwierzchniej Królestwa Polskiego był odpowiedzialny za organizację polskiej państwowości. 3 stycznia 1918 r. Rada wydała dekret o tymczasowej organizacji władz naczelnych w Królestwie Polskim. Na jego mocy działalność pocztowa została podporządkowana Ministerstwu Spraw Wewnętrznych
– pisze Rafał Biernacki, ale wskazuje również na późniejszy proces – komercjalizację Poczty Polskiej:
Jednym z najistotniejszych wydarzeń w historii poczty w okresie międzywojennym był proces komercjalizacji. W marcu 1927 r., dzięki staraniom ówczesnego ministra przemysłu i handlu Eugeniusza Kwiatkowskiego wydano rozporządzenie o komercjalizacji przedsiębiorstw państwowych. Pozwoliło ono na utworzenie przedsiębiorstw państwowych posiadających osobowość prawną oraz przekształcanie w tym kierunku przedsiębiorstw już istniejących. Umożliwiło to wydzielenie ich ze struktur administracji państwowej i przystosowanie do działalności w warunkach handlowych. 22 marca 1928 r. prezydent Mościcki podpisał rozporządzenie o utworzeniu państwowego przedsiębiorstwa Polska Poczta, Telegraf i Telefon.
W nowym wydaniu „wSieci Historii” Karol Kalinowski w artykule „Polskie dworce kolejowe zmieniają oblicze na piękniejsze” pisze o planach modernizacji dworców kolejowych. Opisuje procesy zmian niektórych polskich dworców kolejowych:
Dworzec Wrocław Główny jest jedną z najstarszych tego rodzaju budowli na terenie Polski. Został wybudowany przez Prusaków w latach 1855–1857. Jego fasada utrzymana była w stylu angielskiego neogotyku, naśladującego epokę Tudorów. Przy budowie zużyto m.in. 6 mln 774 tys. cegieł pełnych oraz 1,1 tys. ton cementu portlandzkiego, a całość kosztowała astronomiczną wtedy sumę 475,4 tys. talarów. Kolej przeżywała okres wielkiego rozwoju, a wrocławski obiekt był największą tego typu budowlą w Europie. Na przełomie XIX i XX w. stację jeszcze powiększono – pisze. – Budynek dworca w Wieliczce powstał na przełomie XIX i XX w. Historycznie stacja pełniła ważną funkcję mijanki dla kursujących pociągów pasażerskich, w sytuacji gdy na odcinku Wieliczka–Kraków Bieżanów był położony tylko jeden tor obsługujący kilkadziesiąt połączeń dziennie. W 2012 r. stacja zmieniła nazwę z Wieliczka na Wieliczka Park. W grudniu 2016 r. nastąpiło otwarcie całkowicie przebudowanego dworca
– kontynuuje.
Historyk z łódzkiego IPN, Jerzy Bednarek w materiale „Przesłuchanie »Murata«” przypomina losy Jana Małolepszego „Murata” i stara się wyjaśnić okoliczności jego śmierci. Opisuje też wyjątkowo brutalne traktowanie więźnia przez funkcjonariuszy UB, które przyczyniło się do jego śmierci.
Przesłuchiwało go tam równocześnie aż siedmiu funkcjonariuszy: Jan Kokoszka, Strąk, Kazimierz Antczak, Jan Banalak, Marian Stasiński, Jan Trala i Marian Jóźwiak. Małolepszy nie chciał jednak zeznawać. Zaczęto go bić. Pierwsze ciosy w głowę wymierzył mu Strąk, krzycząc: „Ty bandyto!”. Gdy i to nie pomogło, zniecierpliwiony Strąk oświadczył tłoczącym się w pokoju funkcjonariuszom: „Trzeba mu dać nauczkę”. Banalak przyniósł z drugiego pokoju specjalnie przeznaczoną do bicia aresztantów metalową rurkę, a dwaj inni oficerowie wzięli bykowce. Strąk rozkazał Małolepszemu położyć się na podłodze i zdjąć spodnie. Na pośladki narzucono mu mokrą szmatę i w takiej pozycji był bity przez wszystkich obecnych w pokoju funkcjonariuszy śledczych. Uderzano go w plecy, pośladki i pięty. Po blisko pół godzinie kazano mu usiąść na stołku. Wtedy zaczęto go obijać po udach i rękach.
W najnowszym numerze miesięcznika „wSieci Historii” Kazimierz Paczesny w artykule „Starożytna »Polska«” zastanawia się Jaka była starożytna „Polska”, której pozostałości możemy odnaleźć nie tylko w ziemi i na kartach ksiąg, lecz i w naszych sercach? Historyk wskazuje, że wiedza współczesnych Polaków o swojej historii zaczyna się od lat panowania Mieszka I.
Każdy chyba, kto ukończył szkołę podstawową, świadom jest istnienia takich starożytnych organizmów jak Imperium Rzymskie czy Grecja. Potrafi nawet rozróżnić ich przywódców, przywołać postać Juliusza Cezara, Peryklesa, wskazać nie tylko wojny, lecz i konkretne bitwy. Co zaś do własnych ziem, wiedza „przeciętnego” absolwenta studiów magisterskich zaczyna się od daty 966 i osoby Mieszka I, być może poprzedzonej trzema imionami. Luka w systemie nauczania musi zaskoczyć tym bardziej, jeśli wspomnimy „Geografię” Rzymianina Strabona. Przytoczone przezeń słowa cesarza Tyberiusza (za którego Cesarstwo osiągnęło apogeum potęgi) mówią o największym zagrożeniu w historii Imperium. Zagrożeniu przy współudziale mieszkańców naszych ziem, a jak dowodzą badania genetyczne – naszych przodków >
– zauważa Paczesny.
W nowym wydaniu „wSieci Historii” w artykule „Od Gidli do Jasnej Góry” Maria Balicka podejmuje temat religijności Władysława Stanisława Reymonta i stara się odpowiedzieć na pytanie: Jaką drogę przeszedł noblista, że są literaturoznawcy zaliczający go do grona pisarzy katolickich?
Podejmował nawet próby – traktując je bardzo poważnie – wstąpienia do zakonu dominikanów w Gidlach lub do seminarium duchownego, ale najbardziej zabiegał o przyjęcie do nowicjatu paulinów na Jasnej Górze. Gdzie tkwiły przyczyny tych marzeń o stanie duchownym? Prawdopodobnie były dwie. Jedna natury estetycznej – widowiskowość, dekoracyjność, ale i tajemniczość kościelnych obrzędów oddziaływały na jego zmysł artystyczny. Drugi powód był natury społecznej – wysoka pozycja księdza należącego do elity społeczeństwa, a może również przekonanie o wygodnym i dostatnim życiu duchownych Wszak przysłowie mówi: „Kto ma księdza w rodzie, tego bieda nie ubodzie”. Najdłużej trwał przy pomyśle wstąpienia do nowicjatu paulinów
– pisze autorka artykułu.
Więcej artykułów w nowym numerze miesięcznika „wSieci Historii” w sprzedaży od 19 października br., także w formie e-wydania – szczegóły na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji miesięcznika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji w telewizji internetowej wPolsce.pl.