Niedowierzanie i wiele wątpliwości, ale też spore nadzieje – to najczęstsze reakcje na dymisję Beaty Szydło ze stanowiska premiera i powołanie na szefa rządu Mateusza Morawieckiego.
Zmiana premiera to najważniejsze polityczne wydarzenie ostatniego czasu w Polsce, które szeroko komentują publicyści tygodnika „Sieci”. W tym numerze naszego tygodnika prezentujemy wszystkie istotne spojrzenia na premierowską roszadę. Od opisu motywów, jakimi kierował się prezes Jarosław Kaczyński, przez nadzieje związane z przyszłym premierem Mateuszem Morawieckim, po uznanie i podziękowania dla premier Beaty Szydło – pisze Michał Karnowski w najnowszym wydaniu „Sieci”
W artykule „Nowy premier, nowa epoka” redaktor naczelny tygodnika „Sieci”, Jacek Karnowski komentuje zmianę w fotelu prezesa rządu. Wyjaśnia, skąd się wzięła ta niepokojąca dla wielu zmiana, jakie motywy do niej popchnęły:
Przyczyn jest wiele, ale zacznijmy od uzasadnienia, które historycy mogą uznać za najistotniejsze. Otóż chodzi o relacje z zagranicą, zwłaszcza z Zachodem, w tym ze światem finansowo-biznesowym. Beata Szydło mogła być lubiana, mogła być ceniona, ale nie była dla tych ludzi wiarygodna. Po prostu nie jest z tego świata i nigdy nie będzie. To, co dawało jej siłę w Polsce – a więc swojskość, szczerość, jednoznaczność – tam nie znaczy wiele. W normalnych warunkach nie byłby to żaden problem, ale warunki nie są normalne. Polska przeprowadza głębokie reformy i znajduje się pod bardzo silnym ostrzałem. Kierownictwo polityczne PiS jest przekonane, że już wkrótce presja przestanie się ograniczać do słów oraz zapowiedzi i przejdzie w fazę czynów. Można usłyszeć o możliwym uderzeniu na złotówkę i koszt obsługi naszego długu. Wobec tak poważnego zagrożenia obóz rządzący mógł albo wycofać się z niektórych reform, zwłaszcza w obszarze wymiaru sprawiedliwości, albo zdecydować się na innego rodzaju manewr, oparty na zmianie personalnej – podkreśla publicysta.
Z kolei Marzena Nykiel, redaktor naczelna portalu wPolityce.pl w artykule „Dziękujemy” zwraca uwagę, że Polakom trudno będzie zaakceptować zmianę szefa rządu.
Polska nie miała dotąd premiera z tak oddanym elektoratem, potężnym poparciem i zaufaniem wyborców. Beata Szydło zdobyła je tytaniczną pracą, oddaną służbą, niebywałą odwagą, konsekwencją, bezkompromisowością, poświęceniem, opanowaniem i klasą. Sposób, w jaki sprawowała swój urząd i w jaki go złożyła, dowodzi, że jest prawdziwym mężem stanu. Bez względu na wszystko nadrzędna jest dla niej Polska. I właśnie za to kochają ją rodacy. Tym trudniej zrozumieć im zmianę – pisze Nykiel. – Beata Szydło pokazała, jak premier powinien służyć Polsce. Taka pokora i lojalność to rzadkie cechy u polityków. Już dziś internauci mówią o „standardzie Szydło”.
Na łamach nowego numeru „Sieci” Marcin Dobski w tekście „Tragedia wisi w powietrzu” zastanawia się, na ile słowa Grzegorza Schetyny: „naszą aktywnością będzie ulica na pewno. A także Europa”, są poważnym zagrożeniem dla wewnętrznego bezpieczeństwa i do jakiego stopnia może eskalować niezadowolenie opozycji z rządów PiS. Przypomina, jak wyglądało pierwsze poważne, sterowane przez opozycję poruszenie ulicy pod koniec ubiegłego roku:
W największych polskich miastach trwały już protesty, ale główny odbywał się przy ul. Wiejskiej przed parlamentem. Po czasie okazało się, że całe przedsięwzięcie było wcześniej zaplanowane. Zanim dowiedziała się o tym opinia publiczna, to w mediach relacjonujących sytuację sprzed Sejmu, można było oglądać pozornie dramatyczne obrazki. Uczestnicy protestów kładli się na ulicy, aby blokować wyjeżdżające samochody z posłami obozu władzy, inni próbowali atakować pojazdy, co sprawiało, że musiała interweniować policja. Pojawiały się doniesienia, że użyto gazu przeciwko demonstrantom, co okazało się nieprawdą […] Wszystkie uwiecznione obrazki na pozór wyglądały na dramatyczne, mogły u niektórych obserwatorów wywołać odczucia, że doszło do destabilizacji w państwie, obwieszczono kryzys parlamentarny, czyli częściowo to, czego oczekiwała opozycja – pisze publicysta.
„Kto ma władzę nad słowami, ma władzę nad ludźmi” – pisał niegdyś Maciej Rybiński na łamach „Rzeczpospolitej”. Zgodnie z tą zasadą niemieckie media od chwili przejęcia władzy przez PiS z furią atakują Jarosława Kaczyńskiego, kreśląc jego obraz jako autorytarnego monstrum – pisze w artykule „Niemiecka fobia” Aleksandra Rybińska, córka cytowanego wyżej znakomitego publicysty. Zauważa, że niemiecka prasa sięga po najbardziej ohydne środki, aby osiągnąć cel zohydzenia polskiego rządu swoim czytelnikom:
Niemiecki „Die Tageszeitung” z okazji zwycięstwa wyborczego PiS odświeżył swój słynny już artykuł o „polskich kartoflach” z 2006 r. Ponieważ prezydent Lech Kaczyński zginął w katastrofie smoleńskiej, artykuł, pomyślany jako mało wybredna satyra, odnosi się już tylko do „tego drugiego kartofla”. „By spotkać się z nim na wysokości oczu, należy zejść na kolana. Z jego 157 cm Jarosław Kaczyński jest mały, ale jednocześnie tak duży i potężny, że partia i państwo, rząd i system sprawiedliwości są gumą w jego rękach” – czytamy na łamach lewicowej gazety. Jan Puhl, korespondent „Spiegla”, kreślił w lipcu br. podobnie ponury portret prezesa PiS. „Kaczyński steruje z tylnego siedzenia, ma obsesję na punkcie teorii spiskowych i gardzi Unią Europejską”. Dobór słów nie jest tu przypadkowy. Ma powstać obraz człowieka niezrównoważonego, a co najmniej irracjonalnego, sterowanego obsesjami i emocjami – czytamy w tekście.
Konrad Kołodziejski w artykule „Europa islamska” pisze, iż Komisja Europejska wszczęła przeciwko Polsce, Czechom i Węgrom postępowanie „w sprawie uchybienia obowiązkom państwa członkowskiego”. Chodzi oczywiście relokację muzułmańskich imigrantów.
Trudno nie dostrzegać w działaniu Komisji kolejnego etapu przywracania do pionu niesfornych kuzynów ze wschodu, tym bardziej że – jak zaznaczył w rozmowie z PAP wiceminister spraw zagranicznych Konrad Szymański – zobowiązania wszystkich państw Unii dotyczące relokacji zostały jak dotąd zrealizowane zaledwie w 30 proc. Zatem, jeśli już mowa o uchybieniach, to Komisja chcąc zachować zasady bezstronności i konsekwencję, powinna wszcząć postępowanie wobec każdego państwa członkowskiego, bo właściwie każde uchybiło nieszczęsnej decyzji z 2015 r. – czytamy w tekście.
W rozmowie z Jackiem i Michałem Karnowskimi („Ukrócam patologie, więc obrywam”) Daniel Obajtek, prezes zarządu Grupy Energa, opisuje procedery, do jakich dochodziło w poprzednich strukturach spółki oraz jakie zmiany zaszły w przeciągu niecałego roku. Prezes sporą część rozmowy poświęca sprawie certyfikatów OZE:
– O co tu chodzi? – O miliardy publicznych pieniędzy. O finansowanie nielogicznych i niedobrych rozwiązań przez spółki z udziałem skarbu państwa. Każdy producent może sobie wyobrazić taki złoty układ: dostaje umowę na 10 lat z gwarantowaną ceną zakupu produktu dwukrotnie wyższą niż rynkowa. Kto by nie chciał?! Certyfikaty warte dziś na rynku 40–50 zł za sztukę nam kazano kupować po 300 zł! A za wszystko miał w finale zapłacić polski podatnik. Jak to można nazwać? – czytamy. – Tak, to był skok na publiczną kasę. Takie umowy zawsze muszą być jakoś powiązane z rynkiem, mieć jakieś amortyzatory, hamulce, możliwości renegocjacji. To był kamień, który zawieszono na szyi polskiej energetyki. Jeśli nie uda się tego przerwać, ta energetyka nie da sobie rady. Świadomość patologii na tym rynku była powszechna, wszyscy o tym mówią od lat. Ale nikt nic dotąd nie zrobił. Postanowiłem przerwać tę niemoc – kontynuuje prezes.
Ponadto w tygodniku przeczytać można komentarze bieżących wydarzeń pióra Andrzeja Zybertowicza, Jerzego Jachowicza, Roberta Mazurka, Aleksandra Nalaskowskiego, Wiktora Świetlika, Witolda Gadowskiego, Piotra Skwiecińskiego, Krystyny Grzybowskiej, Andrzeja Rafała Potockiego, Krzysztofa Feusette, Marty Kaczyńskiej czy Bronisława Wildsteina.
Więcej w najnowszym numerze tygodnika „Sieci”, dostępnym w sprzedaży od 11 listopada br., także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej www.wPolsce.pl.