Uciekali pod osłoną nocy, udając się na południe. Było ich troje: mężczyzna, kobieta i niemowlę. Najprawdopodobniej towarzyszył im osioł, użyczając grzbietu matce i dziecku.
Wybierali boczne ścieżki, by uniknąć wojska. Wiedzieli, że nawet przypadkowa kontrola może się zakończyć tragicznie. Kiedy oddalili się od Betlejem na bezpieczną odległość, mogli już wejść na główny trakt. Droga łącząca Judeę z Egiptem była jednym z najbardziej uczęszczanych szlaków komunikacyjnych w tamtym rejonie świata. Uciekinierzy mogli się wtopić w strumień ludzi przemierzających pustynne okolice wschodniej prowincji imperium. Znikli z oczu gdzieś w tumanach piasku niesionego przez południowy wiatr, wśród powozów, wielbłądów i kupieckich karawan – pisze w najnowszym, świątecznym numerze tygodnika „Sieci” Grzegorz Górny.
Publicysta stara się przybliżyć okoliczności narodzin Jezusa i wydarzeń, które nastąpiły tuż po nich. Próbuje odnaleźć ślady, jakie zostawiła Najświętsza Rodzina po powrocie z Egiptu i przybliżyć, jak wyglądało życie w ówczesnym Nazarecie.
W czasach biblijnych była to tak mało znacząca mieścina, że nie ma o niej żadnej wzmianki ani w Starym Testamencie, ani w pismach rabinów. Jej mieszkańcy byli przeważnie ubogimi chłopami, zajmującymi się albo uprawą własnego spłachetka pola, albo najmującymi się do pracy u wielkich posiadaczy ziemskich. Przez kapłanów i uczonych w Piśmie traktowani byli z poczuciem wyższości nie tylko jako ludzie biedni, lecz także posądzani o nieznajomość Tory oraz zaniedbywanie rytualnych przepisów czystości. Św. Jan zanotował kąśliwą uwagę przyszłego apostoła Natanaela, który na wiadomość o tym, skąd pochodzi Jezus, zapytał retorycznie: „Czy może być co dobrego z Nazaretu?”. Według tradycji starochrześcijańskiej Święta Rodzina mieszkała tam w domu, który składał się z dwóch części. Pierwszym była wykuta w skale pieczara, a drugim dobudowany do niej kamienny budynek z płaskim dachem-tarasem. Tego rodzaju domostwa, będące zarazem warsztatami, kuchniami i sypialniami, były typowym elementem tamtejszego krajobrazu. W ich wnętrzach stały zazwyczaj krosna do tkania i żarna do mielenia mąki, w upalne noce spano na dachach, a w dzień suszono owoce i niekiedy spożywano posiłki – czytamy w artykule.
Autor bada także tajemnice domu, w którym mieszkała Święta Rodzina. Według historyków budynek, który mieścił się w Nazarecie, później został przeniesiony do Włoch.
Dziś ów Święty Domek (Santa Casa) znajduje się w sanktuarium w Loreto we Włoszech. Zgodnie z miejscową legendą przenieśli go z Galilei do Italii aniołowie. W rzeczywistości – jak wynika z watykańskich dokumentów – w1294 r. „święte kamienie wyniesione z domu Naszej Pani i Matki Bożej” podarował królowi Neapolu zamożny arystokrata Niceforo Angeli (którego nazwisko oznacza po włosku anioła). Stało się to trzy lata po ostatecznym wyparciu krzyżowców z Ziemi Świętej, gdzie rodzina de Angelis miała liczne posiadłości. Na początku rozebrany budynek wywieziono do Rijeki w dzisiejszej Chorwacji, a w końcu trafił on na Półwysep Apeniński. Czy rzeczywiście Domek w Loreto pochodzi z Nazaretu? W 2006 r. prof. Giorgio Nicoloni ogłosił wyniki swych badań archeologicznych. Wykazały one, że ołtarz w Santa Casa powstał z tego samego budulca, z którego składa się grota w Nazarecie. Poza tym loretańska izba została wybudowana z kamieni obrobionych według metody nabatejskiej, charakterystycznej dla Galilei, a niespotykanej we Włoszech. Ozdobiona była inskrypcjami wczesnochrześcijańskimi w języku greckim i hebrajskim, nie zaś łacińskim czy włoskim. W cemencie odnaleziono też skorupy strusich jaj, czyli materiał używany do zaprawy w Ziemi Świętej, lecz nie w Italii – pisze Grzegorz Górny.
Publicysta przybliża również relacje, jakie łączyły Marię i Józefa i pokazuje, jak mogło wyglądać ich małżeństwo.
Właściwe imię Matki Bożej brzmiało Miriam i pochodziła z rodu Dawida. Protoewangelia Jakuba podaje, że jako trzyletnia dziewczynka została oddana na służbę jako konsekrowana dziewica w świątyni jerozolimskiej (zwyczaj ów istniał wówczas w Izraelu). Po skończeniu 12 lat takie osoby wracały do rodzinnych domów. Ona jednak nie miała dokąd wrócić, ponieważ jej rodzice zmarli. Sierotą zajęli się więc jedyni żyjący jej krewni – sędziwe stryjostwo Elżbieta i Zachariasz (później rodzice św. Jana Chrzciciela). Postanowili oni znaleźć dla Maryi męża. Wybór padł na Józefa z Nazaretu, pochodzącego również z rodu Dawida. Zadecydował o tym znak: na jego głowie miała usiąść wypuszczona z różdżki gołębica. Żydowskie prawo przewidywało dwa etapy zaślubin. Pierwszy („erusin”) oznaczał zaręczyny i był przedwstępną umową małżeńską, deklarującą wzajemną wierność narzeczonych. Jego stroną mogła być dziewczyna, która ukończyła 12,5 roku. Musiała ona oczekiwać w domu swych rodziców na właściwy akt ślubu („nisuin”), po którym następowała przeprowadzka do męża. Ponieważ Joachim i Anna już nie żyli, sierotka zamieszkała w domu Józefa w Nazarecie, jednak on sam – jak podaje Protoewangelia Jakuba – był w tym czasie nieobecny. Opuścił Nazaret, by budować w innych miejscach domy. Gdy wrócił, okazało się, że Maryja jest brzemienna za sprawą Ducha Świętego. Mogła mieć wówczas 16–17 lat – wyjaśnia Górny.
Więcej artykułów w nowym numerze tygodnika „Sieci” w sprzedaży od 18 grudnia br., także w formie e-wydania – szczegóły na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html Kolejne wydanie tygodnika - noworoczne „Sieci”, ukaże się już w czwartek, 28 grudnia.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół www.SiećPrzyjaciół.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji internetowej wPolsce.pl.