Wakacje to czas, w którym większość rodziców małych dzieci może wreszcie odetchnąć po wielomiesięcznej walce z katarem, kaszlem czy gorączką. Dostarczana przez słońce witamina D, nieograniczony dostęp do świeżych warzyw i owoców sprawiają, że mamy nadzieję, iż nasze pociechy nabierają podczas wakacji odporności tak potrzebnej przed kolejnym czasem jesiennej słoty i zimowych chłodów.
Dobroczynny wpływ witamin jest z pewnością nie do przecenienia, ale przyczyn faktu, że podczas wakacji nasze dzieci zazwyczaj nie chorują należy raczej upatrywać przede wszystkim w tym, że wiele z nich ma wówczas dużo mniejszy kontakt z rówieśnikami niż w czasie pozaurlopowym, kiedy żłobki i przedszkola pękają w szwach.
Zawsze ktoś zaraża
To większe grupy dzieci są najczęstszym źródłem chorób, z którymi rodzice i pediatrzy zmagają się później przez prawie cały rok. Jeszcze słabo wykształcone i mało odporne układy immunologiczne maluchów sprawiają, że wśród ich większej grupy niemal zawsze znajdzie się nosiciel choroby, którą zaraża innych. Strach pomyśleć, co by się działo w żłobkach i przedszkolach, gdyby dzieci nie były chronione przed najgorszymi chorobami zakaźnymi szczepieniami ochronnymi.
Do zestawu obowiązkowych szczepień ochronnych półtora roku temu dodano szczepionkę przeciwko pneumokokom, czyli bakteriom zwanym też dwoinkami zapalenia płuc, które są odpowiedzialne całe spektrum chorób układu oddechowego – od lekkich przeziębień po najcięższe, wymagające hospitalizacji i zagrażające życiu przypadki zapalenia płuc.
Świat zareagował
Powszechność występowania pneumokoków w środowisku, a także powszechność chorób i zakażeń, które powodują, skłoniły większość krajów świata do wprowadzenia szczepionki przeciwko tym bakteriom do swoich kalendarzy szczepień. Problem polega na tym, że obecnie możemy zabezpieczyć siebie i nasze dzieci maksymalnie przed 13 serotypami (rodzajami) pneumokoków, a nauka zna ich już ok. 90. Cały czas trwają prace, mające na celu stworzenie jeszcze pełniejszej i lepszej szczepionki, która zabezpieczałaby przed większą liczbą serotypów.
Trudny wybór polskiego rodzica
Na razie cieszmy się, że polski rząd dostrzegł w 2016 roku, że także polskie dzieci powinny być chronione przed pneumokokami. Niestety, jak to często z refundowanymi lekami bywa, w systemie polskiej służby zdrowia nie starczyło pieniędzy, by zakupić najnowocześniejszą i najskuteczniejszą szczepionkę. Rodzice dzieci urodzonych po 31 grudnia 2016 stanęli więc przed wyborem, czy skorzystać z darmowej, „sanepidowskiej” szczepionki, która chroni przed 10 serotypami pneumokoków czy też sięgnąć do kieszeni i zapłacić za szczepionkę PCV-13, która dodatkowo chroni przed serotypami oznaczonymi „3”, „6A” i „19A”. Z tych trzech wyjątkowo groźny jest pierwszy („3”) i ostatni („19A”). Z badań Zakładu Mikrobiologii, Narodowego Instytutu Leków serotyp „3” jest w Polsce najczęstszym patogenem powodującym ciężkie zakażenia pneumokokowe, które bardzo często kończą się zgonem szczególnie u ludzi starszych. Z kolei „19A” cechuje wyjątkowa antybiotykooporność, co oznacza, że w przypadku zakażenia bardzo trudno jest pozbyć się go z organizmu.
Nowy rok szkolny to czas nowych wyzwań dla rodziców najmłodszych, najmniej odpornych na choroby dzieci. Życzmy sobie, by jak najwięcej osób miało do czynienia z odpowiedzialnymi, świadomymi rodzicami, którzy nie unikają szczepień swoich dzieci, a państwo polskie było stać na to, by zapewnić wszystkim dzieciom w ramach obowiązkowych i bezpłatnych świadczeń najlepszą aktualnie dostępną ochronę. Jeśli te warunki będą spełnione, to od chorób odpoczniemy nie tylko podczas wakacji.