W nowym wydaniu tygodnika „Sieci” wstrząsająca historia gangu, który we Włoszech w majestacie prawa odbierał dzieci rodzicom i przekazywał je parom homoseksualnym, gdzie niejednokrotnie były gwałcone. Takich historii jest w Europie więcej – przestrzega Grzegorz Górny we wstrząsającym artykule „Ciemna strona tęczy”.
Górny porusza kwestię opieki nad dziećmi sprawowanej przez pary homoseksualne. Omawia aferę związaną z włoską organizacją: W prowincji Reggio Emilia rozbita została siatka przestępców, którą tworzyli przedstawiciele lokalnych władz, pracownicy socjalni, lekarze, psychologowie oraz psychoterapeuci związani z organizacją pozarządową Hansel e Gretel (Jaś i Małgosia). [Przestępczy proceder] polegał na odbieraniu w majestacie prawa dzieci ich naturalnym rodzicom oraz przekazywaniu małoletnich ofiar rodzinom zastępczym, m.in. parom homoseksualnym czy właścicielom sex shopów.
Autor dowodzi, że sytuacja ta wskazuje na kilka problemów. Pierwszy z nich polega na tym, że [...] naturalne rodziny ukazywane są jako główny rozsadnik przemocy wobec najmłodszych, choć statystyki tego nie potwierdzają. Przyjęcie takiej perspektywy sprawia, że urzędy opieki społecznej są w stanie pod byle pretekstem odbierać prawa rodzicielskie prawdziwym ojcom i matkom. Drugim aspektem afery w Reggio Emilia jest faworyzowanie par jednopłciowych przy adopcji dzieci. Górny relacjonuje, że [...] dotychczas najbardziej wszechstronne i pogłębione badania na ten temat przeprowadził amerykański naukowiec prof. Mark Regnerus z uniwersytetu w Teksasie. Z opublikowanego przez niego raportu wynika, że dzieci wychowywane przez homoseksualistów znacznie częściej niż te uformowane w pełnych biologicznych rodzinach myślą o samobójstwie, wchodzą w kolizję z prawem, sięgają po narkotyki, mają problem z budowaniem trwałych związków, nie dochowują wierności partnerom, korzystają z pomocy psychoterapeutów, dotknięci są bezrobociem, korzystają z pomocy społecznej […]. Raport Regnerusa spotkał się z potężnym atakiem środowisk gejowskich, które zarzuciły mu nierzetelność. Pod presją lobby LGBT władze uniwersytetu w Austin powołały specjalną komisję, która dostała zadanie, by sprawdzić, czy badanie zostało przeprowadzone obiektywnie, rzetelnie i ze spełnieniem wszystkich kryteriów naukowych. Ocena wypadła celująco.
Z kolei w wywiadzie udzielonym Wojciechowi Biedroniowi („Bronimy naszych wartości”) wiceminister sprawiedliwości, Marcin Romanowski nawiązał do głośnej ostatnio sprawy działań kierownictwa Ikei:
Minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro wydał polecenie, by wszcząć czynności w postaci tzw. postępowania sprawdzającego. Chodzi o ustalenie faktów w kontekście skandalicznych działań kierownictwa Ikei. Chodzi o dyskryminację na tle religijnym i naruszenie praw pracowniczych. Mamy do czynienia z naruszeniem zasady równości, zakazu dyskryminacji. Dochodzą do tego prawa gwarantowane przez konstytucję, czyli wolność sumienia, wyznania i prawo do wyrażania swoich poglądów [...]. Nie wykluczam, że do podobnych sytuacji dochodziło także w innych firmach.
Wiceminister zauważył, że [...] to lewacki marsz przez różne instytucje. Teraz został ujawniony także w zagranicznych przedsiębiorstwach prywatnych, które z jednej strony, korzystając często z różnego rodzaju zwolnień, udogodnień i środków publicznych, a jednocześnie łamiąc prawo – najpierw podważają, a potem niszczą naszą tradycję i kulturę prawną. Starają się wpływać na kształt naszej tradycji. Chcą sprytnie, pod hasłami nowoczesności, postępu, otwartości »przemeblować« nasz system wartości. Podkreślił, że […] Polska jest krajem tolerancyjnym, ale w konsekwencji oznacza to, że nikt nie może być zmuszany do działań sprzecznych ze swoim sumieniem. To jest nasza tradycja prawna, oparta na cywilizowanym fundamencie historycznym i ona pozostanie niezmienna, dopóki rządzi Zjednoczona Prawica.
W artykule „Nasze Westerplatte” Marek Pyza, Andrzej R. Potocki i Marcin Wikło komentują reakcje na artykuł „Wojna Gdańska z Polską”, który opublikowany został poprzednim numerze „Sieci”.
Aleksandrę Dulkiewicz nasza publikacja oburzyła – piszą dziennikarze. – Zapowiedziała, że jej prawnicy przeanalizują ją i nie wyklucza złożenia pozwu (podobnie odgrażał się jej poprzednik, gdy opisaliśmy tajemnice jego fortuny, której pochodzenia nie potrafił udokumentować przed odpowiednimi organami). Stwierdziła, że nie można nazwać nas dziennikarzami i że dopuszczamy się „jednego z najcięższych grzechów”: „jątrzenia i dzielenia”. Pojątrzymy więc dalej i zapytamy panią prezydent: czy wie pani, czym było Wolne Miasto Gdańsk? Czy wie pani, jakie poparcie w demokratycznych wyborach uzyskała tam NSDAP w 1933 r.? Czy wie pani, jak traktowani byli tam Żydzi? Czy to jest ta dumna tradycja, która „łączy Polaków”? Czy wzorem dla pani jest miejsce, w którym Polacy nie mogli bezpiecznie wyjść na ulicę z polską flagą? Dlaczego tak chętnie pani i pani współpracownicy odwołują się do Wolnego Miasta Gdańska? – pytają dziennikarze prezydent Dulkiewicz. Zdziwienie budzić może nie tylko brak merytorycznej dyskusji z autorami tekstu, ale także obelgi, które popłynęły w ich stronę po publikacji tekstu.
Liczyliśmy, że zestaw informacji, które podaliśmy – pokazujący kierunek promowania tego, co niepolskie – wzbudzi jakąś refleksję, będzie punktem zwrotnym w trwającej od lat trudno zrozumiałej polityce gdańskiego magistratu. Zamiast tego spotkały nas obelgi. Głównym powodem była okładka, na której obok najważniejszych gdańskich polityków pokazaliśmy flagi ze swastykami. Czyż nie były one w owym Wolnym Mieście Gdańsku najważniejszymi sztandarami? Żadne wyzwiska ani groźby nas nie przestraszą. W tygodniku „Sieci” bez względu na konsekwencje bijemy na alarm wtedy, gdy polska racja stanu i nasze symbole są zagrożone. Choćby wszyscy mówili, że tradycja Wolnego Miasta Gdańska jest fajna, bo „wolność” zawsze brzmi fajnie, będziemy przypominać, że tamta „wolność” oznaczała zniewolenie Polaków, a kilkunastoletni epizod WMG w historii grodu nad Motławą jest najbardziej wstydliwy w dziejach i nie wolno godzić się na jego promowanie. Właśnie stąd te swastyki na okładce i głośne pytanie o niemieckość obecnego Gdańska. Niewiedzę trzeba przełamać, choćby szokowo. Nie możemy udawać, że nic złego w Gdańsku się nie dzieje, że lokalne władze pielęgnują tam polskość. Bo tak nie jest – komentują Pyza, Potocki i Wikło .
W artykule „Jak Grupa V4 zablokowała Timmermansa” Marcin Fijołek analizuje przyczyny porażki reprezentującego socjaldemokratów Fransa Timmermansa, który przymierzany był do roli przewodniczącego Komisji Europejskiej. Autor tekstu przytacza wypowiedź Konrada Szymańskiego, sekretarza stanu ds. europejskich, odnośnie blokowania Timmermansa.
Nie chcieliśmy dopuścić do tej nominacji, ponieważ stracilibyśmy szansę na nowe otwarcie w Unii. Nowa kadencja rozpoczęłaby się od poważnego kryzysu politycznego, co byłoby czymś złym nie tylko dla Polski, ale i całej UE. Premier Morawiecki zdołał przekonać wszystkich, by to szaleństwo zatrzymać. Polska delegacja aż czterokrotnie odparła podjęcie decyzji o wyborze Timmermansa. Kluczowe okazało się nie tylko utrzymanie jednolitej postawy państw Grupy Wyszehradzkiej, ale również stworzenie nowych sojuszy. Polski premier przekonywał do swoich racji Litwę, Estonię i Włochy. Najgorszy moment miał miejsce w niedzielę w nocy. Przy silnej presji francusko-niemieckiej wybór Timmermansa był o krok, powstrzymał go tylko upór premiera, który mocno postawił sprawę przy wspólnym stole z Merkel I Macronem – czytamy. Nową szefową Komisji Europejskiej została Ursula von der Leyen. Szymański zapewnił, że polski rząd częściowo zgadza się z nią na kilku polach. Mamy z nią bliskie poglądy w sprawach rynku wewnętrznego, konkurencji, oceny zagrożenia ze strony Rosji czy działań w ramach NATO – podsumowuje polityk. Teraz przed Polską gra o wzmocnienie polskiej pozycji w ramach instytucji unijnych, i w codziennych kontaktach z poszczególnymi państwami UE (...), Warszawa może osiągać choćby częściowe sukcesy, konsolidując V4 i wzmacniając rolę Grupy Wyszehradzkiej – kosztem narzucanych odgórnie przez Berlin I Paryż rozwiązań. To naprawdę niemało. W najnowszym wydaniu sieci rozmowa z Jacek i Michał Karnowscy rozmawiają Maciejem Bodasińskim, reżyserem filmowym, współorganizatorem Wielkiej Pokuty, Różańca do Granic i Polski pod Krzyżem („Musimy wrócić pod krzyż”). Powszechne zeświecczenie, ataki na wiarę, profanacje świętych wizerunków to problemy współczesnego kościoła także w Polsce. Redaktorzy tygodnika „Sieci” zauważają, że być może akcje typu „Różaniec do granic” czy „Polska pod krzyżem” stanowią pewnego rodzaju duchową tarczę obronną chroniącą od ostatecznego upadku.
– Były obawy, że Polska może się stać drugą Irlandią, że wszystko się błyskawicznie zawali. Mimo tych problemów, o których mówiliśmy wcześniej, tak się nie stało i wierzę, że się nie stanie. Elementem tej naszej duchowej „tarczy antyrakietowej” są nie tylko nasze akcje, lecz również 2 mln ludzi w kołach żywego różańca, liczne wspólnoty. To właśnie życie wspólnotowe różni Polskę od Irlandii, tam ono nie istniało, tam byli kapłani-urzędnicy państwowi i dużo formalizmu w Kościele. A bicie serca, tętno w relacji z Bogiem trzeba stale przywracać, w żyłach duchowych musi płynąć krew. Takie akcje jak nasze temu służą. Są też znakiem. Bo plac zapełniony modlącymi się ludźmi to komunikat, także medialny. Także skierowany do ludzi niepewnych, ludzi przerażonych tym, jak trudno dziś wychowywać dzieci, bo gry, bo internet, bo deprawacja, bo lewica w szkołach. Katolicy są dziś nastawieni zbyt defensywnie, często tylko zasłaniają się przed kolejnymi ciosami, a przecież mamy głosić Dobrą Nowinę aż po krańce świata. [...] Musimy na nowo odnaleźć w sobie odwagę, musimy poczuć się wspólnotą. Samotnie jest bardzo trudno zbudować lub obronić swoją wiarę. Musimy także odnaleźć ducha apostolskiego, bo Kościół bez ducha misyjnego przestaje być sobą. Musimy iść jedyną drogą, która prowadzi do zwycięstwa zarówno osobistego, jak i narodowego. Zapraszam wszystkich, by poszli z nami w ten bój. Staniemy razem pod Krzyżem, weźmiemy udział w duchowej walce o rodzinę, o Polskę i wygramy – apeluje Bodasiński.
W najnowszym wydaniu tygodnika „Sieci” przeczytać można także komentarze bieżących wydarzeń pióra Andrzeja Zybertowicza, Jerzego Jachowicza, Wiktora Świetlika, Aleksandra Nalaskowskiego, Witolda Gadowskiego, Wojciecha Reszczyńskiego, Krzysztofa Feusette, Bronisława Wildsteina, Andrzeja Rafała Potockiego czy Marty Kaczyńskiej-Zielińskiej.
Więcej w najnowszym numerze „Sieci”, w sprzedaży od 8 lipca br., także w formie e-wydania na http://www.wsieciprawdy.pl/e-wydanie.html. Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl