Ukraina zabrała się za porządkowanie własnego podwórka. Rząd rozpoczął ograniczanie wpływów oligarchów. Chodzi o elity, które rok temu nie poparły rosyjskiej agresji, ale rządziły regionami po staremu. Sprzyjało to rozczarowaniu ludności, dla której po Majdanie niewiele się zmieniło.
Rozpoczęto reformy gospodarcze. Ich pierwsze efekty są bolesne dla ludzi, ale to niezbędne, jeśli na serio myśleć o efektywnej gospodarce i energetycznym uniezależnieniu się od Rosji. Jednak jeśli Kijowowi uda się ten manewr, to za kilka miesięcy władza ukraińska będzie mogła powiedzieć, że najgorsze jest już za nią. Putin zrobi wszystko, żeby nie dopuścić do stabilizacji Ukrainy. Możliwości ma ograniczone. Nieefektywna rosyjska gospodarka to Titanic, spadek cen ropy – to góra lodowa, a sankcje Zachodu – to awaria pomp odciągających wodę, której nabiera statek.
Jeśli Kreml będzie miał mniej środków i czasu, by zajmować się Ukrainą, Kijów może znaleźć się w sytuacji mędrca z chińskiego przysłowia, który usiadł nad rzeką i spokojnie czekał. I doczekał się momentu, kiedy rzeka przyniosła trupa jego wroga…