Jeszcze do niedawna Radosław Sikorski był jedną z najważniejszych postaci w państwie i gwiazd PO. Teraz jego kariera wali się z hukiem w gruzy. Okazuje się, że start z pierwszego miejsca na liście PO, co buńczucznie zapowiadał skompromitowanego w aferze taśmowej polityka, wcale nie jest taki pewny.
Radosław Sikorski był jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiej polityki na arenie międzynarodowej. Jego postać typowano nawet na kandydata do przewodzenia NATO. Ostatnio jednak, skompromitowany w aferze taśmowej marszałek sejmu podał się do dymisji. Sam zainteresowany nie traktował tego jednak jako regres w swojej prężnie rozwijającej się karierze. Wręcz przeciwnie! Zarzekał się, że w najbliższych wyborach parlamentarnych wystartuje w wyborach do Sejmu z list Platformy Obywatelskiej. Dziś jak się okazuje, nie jest to już takie pewne...
Ogłaszając dymisję ze stanowiska marszałka Sejmu Sikorski zadeklarował, że nie zamierza usuwać się w polityczny cień. Wręcz przeciwnie! Stwierdził, że wystartuje w najbliższych wyborach parlamentarnych z pierwszego miejsca na bydgoskiej liście PO. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że tą decyzją zaszokował nawet zarząd jego własnej partii! W szeregach Platformy zapanowała konsternacja, a całą sytuację skomentował dopiero Tomasz Siemoniak, wicepremier i czołowa postać PO.
Z całym szacunkiem dla pana marszałka, ta wypowiedź była przedwczesna. Decyzji jeszcze o listach nie ma w Platformie, w stosownym momencie będą podjęte i wtedy zobaczymy.
Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Jak donoszą "Fakty" TVN Sikorski w odpowiedzi na niejednoznaczną odpowiedź partyjnego kolegi uniósł się honorem i zrezygnował również z kandydowania w wyborach parlamentarnych. Jak widać afery i liczne skandale nie służą Sikorskiemu, który z dnia na dzień wydaje się pogrążać w politycznej depresji. Na jego nieszczęście wypływające ostatnio coraz liczniejsze niejasności i znaki zapytania wokół członków obecnego rządu, w tym również Sikorskiego, nie wróżą zmiany tendencji.