Ewa Kopacz w weekend wybrała się w podróż pociągiem na Pomorze. W tym samym czasie między Warszawą a Gdańskiem krążył rządowy Embraer. Po co? Nie wiadomo. Wiadomo za to, że za puste przeloty zapłaciliśmy my, podatnicy!
O bulwersującej sprawie informuje dzisiejszy "Fakt". Ewa Kopacz, w towarzystwie dziennikarzy i telewizyjnych kamer, pojechała do Trójmiasta pendolino. Nad morzem spędziła weekend, w niedzielę - również pociągiem - wróciła do stolicy.
W tym samym czasie, zdaniem "Faktu" do Gdańska przyleciał rządowy embraer. Wylądował, postał kilka godzin i... pusty wrócił do Warszawy. Pani premier wybrała bowiem znowu pociąg.
Dziennikarze tabloidu spekulują, że samolot był zabezpieczeniem na wypadek, gdyby Ewa Kopacz nie zdążyła na ostatni pociąg do stolicy. Koszt pustych przelotów szacuje się na 100 tys. złotych. Ręce opadają...
(ŁW/AC)