„Taki instytut założył i Lech Wałęsa, i Aleksander Kwaśniewski. Założy także prezydent Komorowski” – powiedział Bronisław Komorowski po powrocie ze Lwowa. Instytut ma się zajmować sprawami polsko-ukraińskimi. Czy to dobry pomysł?
Kim zostanie Bronisław Komorowski, gdy zakończy się jego prezydentura – to pytanie zadaje ostatnio wielu komentatorów. Mówiło się, że zostanie w polityce i będzie startował na senatora. Inna wersja: pójdzie w ślady Lecha Wałęsy i będzie jeździł po świecie z płatnymi wykładami. Pierwsze rozwiązanie jest dla Komorowskiego mało prestiżowe a i nie wiadomo, czy zyskałaby na tym Platforma. Drugie też trudno zrealizować, bo Wałęsa, jako pierwszy przewodniczący „Solidarności”, jest osobą znacznie bardziej znaną na świecie.
Sam Komorowski ma inny pomysł. Chce stworzyć własny instytut, taki, jaki mają Lech Wałęsa czy Aleksander Kwaśniewski. Prezydent twierdzi, że to zwyczajna rzecz „w polskiej praktyce politycznej”. Instytut miałby się zająć relacjami polsko-ukraińskimi. Nie bez znaczenia jest pewnie fakt, że tego typu instytucja byłaby z pewnością świetnym miejscem do „przechowania” przynajmniej części współpracowników z Kancelarii Prezydenta. Większość z nich nastawiała się przecież na kolejne pięć lat przy boku prezydenta i nic z tego nie wyszło.
ŁW/AC