Senat nie podjął decyzji w sprawie ustawy o in vitro i skierował ją ponownie do komisji zdrowia.
Spory na temat in vitro znowu wzbudziły emocje. Burzliwa dyskusja między senatorami nie przyniosła rozwiązania, więc na decyzję w sprawie ustawy przyjdzie nam jeszcze poczekać. Nie obyło się bez sprzeczek i ostrej wymiany zdań między dwiema stronami konfliktu.
Aż do czwartkowych godzin porannych trwała dyskusja w Senacie na temat zatwierdzenia ustawy przyjętej przez Sejm pod koniec czerwca. Sprawa jednak mocno podzieliła zdania senatorów, którzy zgłaszali wnioski o poprawki, przyjęcie lub odrzucenie pomysłu w całości. Największą krytyką wykazali się przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości, którzy ogłosili, że ustawa jest „przekrętem” i jej nie poprą.
My otwieramy piekielne wrota. Wrota nadużyć, których jeszcze nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić
--powiedziała Dorota Czudowska.
Za ustawą z kolei opowiedzieli się przedstawiciele PO, PSL i SLD, ale również wśród nich dało się usłyszeć głosy jeśli nie sprzeciwu, to zaniepokojenia.
Jest to metoda inżynieryjna, a nie medyczna, sprowadza człowieka do roli produktu i pozbawia go „atrybutu cudu natury”
--ocenił Stanisław Hodorowicz z Platformy Obywatelskiej. Trudno się z tym nie zgodzić. Metoda in vitro co prawda daje życie, ale dzieje się to kosztem innych zarodków. Jest to zupełnie niezgodne etyką, pozostawia moralny znak zapytania i stwarza możliwość do wielu nadużyć.
Kontrowersje budzi też sama nazwa. Wprowadzane zmiany nie wpływają na leczenie niepłodności, a tylko uprzedmiatawiają życie człowieka, którego poczęcie sprowadza się do seryjnej produkcji. W myśl przyjętego pomysłu z in vitro będą mogły korzystać małżeństwa i osoby, których wspólne pożycie jest potwierdzone właściwym oświadczeniem. Z metody będzie można jednak skorzystać dopiero po przynajmniej 12 miesiącach kuracji i wyczerpaniu wszelkich innych środków leczenia.
Sprawa in vitro wciąż pozostaje nierozwiązana. Ustawa wraz z wieloma poprawkami została ponownie skierowana do komisji zdrowia.