Opinia publiczna obserwuje to ze zdumieniem. Poważne instytucje państwowe zajmują się kwestiami, których ogromna większość społeczeństwa nie rozumie. Sejm z pewnością jest najwyższą władzą ustawodawczą, a Trybunał nic nie ma do uchwał sejmu.
Trybunał Konstytucyjny orzekł w czwartek, 3 grudnia, że wybór dwóch z pięciu sędziów TK przez poprzedni sejm jest niezgodny z konstytucją. Prezydent Andrzej Duda został z kolei zobowiązany przez Trybunał do natychmiastowego zaprzysiężenia sędziów TK, którzy zostali wybrany przez sejm VIII kadencji. Decyzja Trybunału wywołała skrajne emocje zarówno wśród polityków, jak również opinii publicznej.
Platforma Obywatelska wezwała Andrzeja Dudę do zaprzysiężenia pozostałych trzech członków Trybunału Konstytucyjnego, wybranego przez sejm poprzedniej kadencji.
Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, by prezydent Rzeczpospolitej nie uszanował wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Trybunał wyraźnie wskazał, że to naród w referendum w 1997 r. przyjął określone rozwiązanie ustrojowe i uznał, że wyroki Trybunału Konstytucyjnego mają moc powszechnie obowiązującą i są ostateczne. Nie mogą zatem być kwestionowane ani przez większość parlamentarną, ani przez prezydenta. „Trybunał Konstytucyjny dokonał szerokiej wykładni, która wskazuje, że prezydent jest zobowiązany do niezwłocznego przyjmowania ślubowania od sędziów wybranych przez sejm. Dlatego apelujemy do prezydenta o przystąpienie do ślubowania, by wybrani sędziowie mogli rozpocząć urzędowanie w najbliższych dniach
--powiedział Borys Budka z PO.
Cieszę się, że Trybunał jednoznacznie rozstrzygnął tę kwestię, która nie była wcześniej wyraźnie rozstrzygnięta, że sejm powinien wybierać tych sędziów, których kadencja upływa w czasie jego trwania
--zaznaczył rzecznik praw obywatelskich, Adam Bodnar. Wyraził on tym samym nadzieję, że te rozstrzygnięcie zostanie uszanowane i będzie obowiązywało przez najbliższe lata.
Inne podejście do tej sprawy ma natomiast wicemarszałek sejmu, przewodniczący klubu parlamentarne go Prawa i Sprawiedliwości Ryszard Terlecki, który starał się złagodzić konflikt. Jego zdaniem decyzja Trybunału ma charakter historyczny, ponieważ odnosi się do wydarzeń z kadencji poprzedniego sejmu.
Wnioski, jakie należy wyciągnąć z wyroku Trybunału odnoszą się w pewnej części do przeszłości, natomiast orzeczenie nijak ma się to do tego, co zdarzyło się przedwczoraj, to znaczy do wyboru sędziów Trybunału przez sejm
--twierdzi Terlecki. I dodaje, że obecny wybór sędziów jest wiążący:
Opinia publiczna obserwuje to ze zdumieniem. Poważne instytucje państwowe zajmują się kwestiami, których ogromna większość społeczeństwa nie rozumie. Sejm z pewnością jest najwyższą władzą ustawodawczą, a Trybunał nic nie ma do uchwał sejmu. W tej chwili na szczęście wszystko jest w porządku i już niedługo będzie zaprzysiężony kolejny sędzia Trybunału. Nikt nie będzie miał wówczas żadnych wątpliwości co do składu Trybunału.
Spór zatoczył jednak tak szerokie kręgi, że prezydent Duda postanowił wygłosić orędzie do narodu . W telewizyjnym przemówieniu prezydent poinformował Polaków, że
Sejm poprzedniej kadencji nie przychylił się do mojej prośby i dokonał wadliwego prawnie wyboru osób - kandydatów na stanowiska sędziów Trybunału Konstytucyjnego, naruszając tym samym również dobry obyczaj polityczny. Nie można zgodzić się na dokonaną tuż przed wyborami zmianę prawną, która miała na celu jednostronne upolitycznienie Trybunału.
Prezydent zapowiedział również, że aby nie dopuścić w przyszłości do podobnych sytuacji, powoła „zespół, którego celem będzie wypracowanie zasad wyboru sędziów oraz funkcjonowania Trybunału tak, by w przyszłości nie pojawiły się żadne wątpliwości co do jego bezstronności.” Prezydent podobnie jak wicemarszałek Terlecki zwrócił uwagę na to, że sprawa Trybunału Konstytucyjnego jest zdecydowanie wyolbrzymiona. Duda w celu zapobiegania takim sporom na przyszłość zaprosił również do wspólnego dialogu przedstawicieli wszystkich partii politycznych, ekspertów od prawa konstytucyjnego, byłych sędziów Trybunału oraz inne zainteresowane podmioty.
Emocje z Sejmu przeniosły się również na ulice. Z inicjatywy stowarzyszenia „Solidarni 2010” demonstranci protestowali przed siedzibą sejmu domagając się odejścia sędziego Andrzeja Rzeplińskiego. Z drugiej strony pojawiła się kontrmanifestacja (warto wiedzieć, że to inicjatywa Partii Razem) pod hasłem „Ręce precz od Trybunału”. Doszło nawet do przepychanek - przeciwnicy zmian w trybunale próbowali wydrzeć transparent, który nawoływał do odwołania sędziego Rzeplińskiego.
Piotr Krupiński