Fatalny błąd podczas zapłodnienia in vitro skończy się zarzutami dla laborantów z kliniki w Policach. Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej Lekarzy ze Szczecina poinformował, że przeprowadzone przez specjalistów śledztwo potwierdziło, że to z powodu błędów i zaniedbań medyków kobieta urodziła nie swoje dziecko.
Jak poinformowało radio RMF FM, medyków rozliczy Krajowa Izba Diagnostów Laboratoryjnych. Zdaniem prowadzącego śledztwo profesora Jacka Różańskiego doszło do rażących błędów, które były skutkiem bałaganu i zaniedbania. Pracownicy laboratorium w Policach usłyszą więc zarzuty.
Klinika z Polic spełniała tylko minimum wymogów stawianych przez Ministerstwo Zdrowia. Aż do końca nie dysponowała sprzętem, zalecanym przez ekspertów. Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej Lekarzy potwierdził, że w Policach nie było systemu znakowania próbek kodem paskowym. Choć - po zaleceniach kupiono drugą cieplarkę (urządzenie, gdzie były przechowywane komórki jajowe) - to nie była ona używana. Ponadto zawiodły procedury - informuje RMF FM.
Stworzono księgę procedur, która opisywała wszystkie algorytmy działań. Procedury były - w mojej ocenie - zbyt ogólne i mało szczegółowe. Przy pobieraniu komórek jajowych nie było m.in. konieczności opisywania probówek
ocenił w rozmowie z radiem profesor Różański, który jest zdania, że po po pobraniu komórek jajowych od pacjentki trafiały one do nieopisanych probówek, co skończyło się głośną aferą ze względu na to, że kobieta po zabiegu in vitro urodziła nie swoje dziecko.