Do wyborów zostało już tylko kilka dni. Kandydaci - zwłaszcza ci, którzy wiedzą, że i tak nic nie wygrają - stają na głowie, by na ostatniej prostej błysnąć czymkolwiek i dać się dobrze zapamiętać. Jeden z kandydatów na prezydenta, którego poparcie waha się w granicach 1 proc., postanowił, że publicznie spali PIT pod urzędem skarbówki. Jeśli jeszcze się nie domyśliłeś - sprawdź, kto mógł wpaść na taki pomysł!
Palenie deklaracji podatkowej PIT pod urzędem skarbowym zorganizował kandydat Kongresu Nowej Prawicy - Jacek Wilk. Zapowiedział swój happening jako protest przeciwko "reliktowi socjalizmu", jakim jest w jego ocenie obowiązek deklaracji podatkowych od osób fizycznych.
"Jego zdaniem są one bezsensownym reliktem socjalizmu. Jak podkreślił podatki od osób fizycznych są nieefektywne, skomplikowane i nie przynoszą korzyści skarbowi państwa. Ponadto, jak zaznaczył, wszyscy składający deklaracje podatkowe tak naprawdę składają donos na samych siebie, bo za pomocą podatku dochodowego można przyłapać każdego na nieprawidłowości polegającej na niedopłaceniu czegoś, albo odliczeniu czegoś za dużo" - donosi IAR.
Tak Kongres Nowej Prawicy palił PIT: