Tomasz Lis w swojej nienawiści do Prawa i Sprawiedliwości już się kompletnie zatraca. Dziennikarz chciał dopiec prezesowi Telewizji Polskiej, Jackowi Kurskiemu, ale sam się skompromitował. Komentując wystąpienie Kurskiego w czasie niedzielnego koncertu na opolskim festiwalu polskiej piosenki, napisał że było to w …Sopocie. Wstyd…
Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu to najbardziej znany od lat festiwal w Polsce. Drugim jest ten w Sopocie, na który przyjeżdżały największe zagraniczne gwiazdy. Tomaszowi Lisowi jednak te festiwale się mylą. Na swoim Twitterze dziwnie skomentował wydarzenia minionej niedzieli. Na zakończenie trzeciego dni festiwalu w Opolu, prezes TVP Jacek Kurski wręczał nagrodę "Grand Prix Publiczności 2016 Złote Opole". Otrzymał ją Michał Szpak. Jednak przed ogłoszeniem wyniku konkursu i wręczeniu nagrody, prezes telewizji publicznej został niemiło przywitany przez zebranych. Z widowni było słychać gwizdy i buczenie - czytamy na se.pl. To oczywiście nie uszło uwadze Tomasza Lisa, który chciał dopiec Kurskiemu, a zamiast tego sam zaliczył wtopę: - Kurski potężnie wygwizdany w Sopocie. Dlaczego tylu ludzi nie lubi tego reżimu i jego funkcjonariuszy? Biedny Kurski musiał potem uciekać przed dziennikarzami. Panie Kurski, ludzie nieważni, byle się Kaczyńskiemu podobało. Internauci zareagowali natychmiast: - Gdzie RZYM A GDZIE KRYM- GDZIE SOPOT a GDZIE OPOLE, Panie Tomku chyba w Opolu? ;-), Petru podpowiadał na geografii?
AR, se.pl