Jan Bury zlecał policji szukanie haków na swoich politycznych wrogów - takie przypuszczenia snuje RMF FM po dotarciu do materiałów śledztwa związanych z aferą na Podkarpaciu. Polityk PSL miał kontaktować się z zaprzyjaźnionym generałem policji i prosić go, by "znalazł coś" na polityków, którzy odebrali w regionie władzę koalicji Ludowców z PO.
Radio donosi, że lider PSL miał bardzo zażyłe i nieformalne kontakty z wiceszefem policji, generałem Mirosławem Schosslerem. Co więcej, Jan Bury prosił go o pomoc po tym, jak dwóch polityków koalicji PO-PSL przeszło na stronę prawicy w podkarpackim sejmiku i odebrało Ludowcom władzę w regionie.
Chodzi konkretnie o Lucjana Kuźniara (PSL) i Jana Burka (PO), którzy w 2013 r., po odwołaniu skompromitowanego seksmarszałka, Mirosława Karapyty z PSL, zagłosowali za kandydatem opozycji - Władysławem Ortylem.
Bury, w ramach zemsty zadzwonił do gen. Schosslera i żalił mu się na sytuację w sejmiku. Z ustaleń RMF FM wynika, że namawiał wiceszefa Komendy Głównej Policji, by ten "znalazł coś" na Lucjana Kuźniara. Rozmowa była nagrywana, ponieważ Bury już wtedy był podsłuchiwany przez służby ze względu na aferę podkarpacką.
W rozmowie z RMF FM wiceszef policji nie potrafił przypomnieć sobie szczegółów, ale nie wykluczał, że w tym gorącym czasie rozmawiał z Janem Burym między innymi o sytuacji w Sejmiku - informuje RMF FM.