Spełnia wszystkie marzenia PR-owców, jest idealny jak jego grzywka. a i to nie wystarcza, i tego za mało. Dlatego Andrzej Duda przegra te wybory. może gdyby komuś w gębę dał, ale tak?
Przez wieki kandydat prawicy wyglądał jak kandydat prawicy: łupież, za długi lub za krótki garnitur, braki w uzębieniu, brudne buty. To było najłatwiej naprawić. Pojawiła się więc generacja prawicowców dobrze ubranych i wypachnionych, tylko mówili tak, że nikt nie chciał ich słuchać. Aż tu nagle znalazł się Duda – spełnienie marzeń pisowskich PR-owców, ale i ich przekleństwo.
Kuba Wojewódzki zażartował z niego podwójnie: że wygląda jakby PiS kupił go na Allegro i że jak otworzy lodówkę, to się zaziębi. Trafił w połowie – Duda nie jest z Allegro, ale ze świata bardziej Wojewódzkiemu obcego i nieznanego. To nieznośnie idealne dziecko krakowskiej inteligencji, gdzie krakowskość jest nawet ważniejsza niż profesja wykładowców akademickich. Kulturalny, poukładany prymus, katolicki harcerz – on naprawdę taki jest.
Przez lata kpiłem z Dudy, że to jedyny – no, może poza Błaszczakiem – człowiek na świecie, który czesze się żelazkiem. Idealna fryzura, idealny garnitur, idealne zęby – on taki był, nim ktokolwiek pomyślał o kampanii wyborczej. I jeszcze elokwentny, dobrze wypada na wiecach, żartuje, nie obraża się. Mało? Ma uczciwy doktorat z koszmarnie nudnej części prawa, mówi w językach obcych, nie wstyd go pokazać.
Duda jest tak obrzydliwie doskonały, że aż nieprawdopodobny, ale brak mu jednej cechy – twardości. Lech Kaczyński wygrał wybory prezydenckie nie dlatego, a w każdym razie nie tylko dlatego, że był centrowy. Zwyciężył, bo miał charyzmę, był twardzielem. Rzucone do warszawskiego żula „Spieprzaj, dziadu!” nie tylko mu nie zaszkodziło, ale go zbudowało. Oto dawny szeryf i pogromca bandytów jako minister sprawiedliwości także teraz, jako kandydat na prezydenta stolicy, nie pozwala sobie pluć w kaszę.
Twardość jest pociągająca – Kukiz czy Korwin-Mikke zdobywają wyborców nie programami (pierwszy nie ma go wcale, drugi zamiast niego sprzedaje wyborcom bajkę o liberalnym wilku), ale prostym przekazem: system rozpieprzymy, bandytów do więzienia, złodziei pogonimy! A Duda? Sorry, ale kto uwierzy, że najgrzeczniejszy uczeń w klasie obroni nas przed lumpami ze szkoły obok? Że spuści komuś łomot, wsadzi do więzienia, że nie drgnie mu powieka?
Napisałem, że Wojewódzki trafił w połowie? Owszem, Duda nie powinien otwierać lodówki, bo się zaziębi. Że to nieprawda, że to prawdziwy harcerz, narciarz i pływa jak mors? Co z tego, skoro wygląda, jakby po wypiciu zimnej oranżady groziła mu angina. Pamiętacie „Podróż za jeden uśmiech”? No to Duda jest Dudusiem Fąferskim i nic tego nie zmieni. Nawet najlepsza kampania, a akurat kampanię Duda ma świetną – nowatorską, wykorzystującą media społecznościowe, aktywną, pełną autentycznych kontaktów z wyborcami i dziennikarzami.
I trudno mieć do Andrzeja Dudy pretensje, bo – jako się rzekło – jest jaki jest. Jego największą wadą jest to, że nie ma wad. Ma być brutalem albo zwyczajnym kolesiem z mieszkania obok? Nie będzie nim, ale to tak jakby mieć pretensje, że Komorowski nie jest wysportowanym młodzieniaszkiem, a Kaczyński wysoką blondynką. Z tej mąki innego ciasta nie będzie.
Andrzej Duda zapewne prezydentem nie zostanie, ale i tak ma szansę wygrać. Jeśli nie przestraszy się swego sukcesu, jeśli okaże prawdziwe ambicje i polityczny nerw, może rządzić prawicą długie lata.
I to z sukcesami, tylko musiałby nauczyć się nie francuskiego, a boksu.