- Dwa lata czekam na oczyszczenie mojego dobrego imienia. Cała Polska widziała, co się działo. Nikogo nie skrzywdziłem - zapewniał wchodząc do sądu Przemysław Wipler. Poseł jest oskarżony o naruszenie nietykalności i znieważenie funkcjonariuszy. Wszystko miało się wydarzyć podczas karczemnej awantury pijanego polityka z funkcjonariuszami pod jednym z warszawskich klubów.
Sprawa przeciwko Przemysławowi Wiplerowi ruszyła przed Sądem Rejonowym Warszawa-Śródmieście. Na pierwszej rozprawie polityk nie przyznał się do winy, natomiast funkcjonariusz policji podtrzymał swoje zeznania o tym, że został poszkodowany na skutek ataku pijanego Wiplera.
Nikogo nie lżyłem ani nie znieważałem
zarzekał się poseł i przekonywał, że "padł ofiarą policyjnej napaści". Jego zdaniem nagrania wideo potwierdzają, że został pobity. Jednocześnie jednak odmówił odpowiadania na pytania.
Jako pokrzywdzeni w procesie występują policjantka i policjant, którzy mieli zostać znieważeni i których nietykalność osobista została naruszona.
Oskarżenie dotyczy zdarzeń z 30 października 2013 r. przed jednym ze stołecznych klubów, gdy poseł Wipler zachowywał się - według policji - agresywnie, wulgarnie, chciał też wydawać polecenia funkcjonariuszom. W organizmie miał 1,4 prom. alkoholu. Jak twierdzili policjanci, dopiero po wszystkim zorientowali się, iż mieli do czynienia z posłem.
Zaraz po zdarzeniu Wipler wystąpił na konferencji prasowej (miał widoczne obrażenia twarzy); tłumaczył, że świętował kolejną ciążę żony. Po wyjściu z klubu - według jego relacji - włączył się do policyjnej interwencji wobec innej osoby. Zaznaczał, że został pobity przez policjantów. Mówił, że lekarze stwierdzili u niego m.in. uszkodzenie rogówki i liczne stłuczenia oraz otarcia.
Prokuratura oskarżyła posła o zmuszanie przemocą funkcjonariuszy policji do zaniechania prawnej czynności służbowej, naruszenie ich nietykalności cielesnej oraz "znieważenie słowami powszechnie uznawanymi za obelżywe - podczas i w związku z pełnieniem przez nich obowiązków służbowych". Poseł sam zrzekł się w tej sprawie immunitetu, nie przyznał się i odmówił składania wyjaśnień. Wiele razy podtrzymywał swoją wersję wydarzeń, że to on został brutalnie pobity przez policję. Zapowiadał wytoczenie policjantom procesu za "przekroczenie uprawnień i naruszenie nietykalności".
We wtorek sąd przesłuchał jednego z dwóch policjantów będących w sprawie pokrzywdzonymi i oskarżycielami posiłkowymi. 29-letni funkcjonariusz Piotr J. (w październiku 2013 r. miał 3,5 roku służby) oświadczył, że domaga się zadośćuczynienia od oskarżonego, bo został przez niego pokrzywdzony. Jak mówił, przez lata służby miał "setki, tysiące interwencji".
Rzadko się zdarza taka agresja w czasie interwencji, aby zatrzymywany wykazywał taką siłę, żeby aż dwie osoby musiały go obezwładniać
ocenił.
Wskazał też, że w czasie szamotaniny z Wiplerem został rozdarty jego mundur - mankiet i kawałek kieszeni.
Mundur był zabezpieczony i poddany oględzinom. Pan poseł też pluł i ta ślina też została zabezpieczona na mundurze
oświadczył. Świadek podkreślił, że Wipler nie mówił, iż jest posłem. Wipler twierdzi inaczej.
Przyjechaliśmy na Mazowiecką na interwencję do jakiejś bójki, w której oskarżony nie uczestniczył. **On najpierw wyglądał, jakby spał. Potem wstał i zaczął do nas wulgarnie wykrzykiwać: 'co wy odpier..., co wy k... robicie?' Wchodził pomiędzy mnie a osobę, wobec której interwencja została podjęta. Wymachiwał rękami, ocierał się o mnie
relacjonował policjant dodając, że wzywano go, aby przestał to robić, ale nie reagował.
Wtedy ująłem oskarżonego delikatnie za ramię i chciałem go oddzielić od reszty. Oparłem go o radiowóz i poinformowałem, że jeśli nie będzie wykonywał naszych poleceń, to zostaną wyciągnięte konsekwencje
zeznał policjant i dodał:
Wyszarpał rękę i nastąpiła eksplozja i eskalacja jego agresji w stosunku do nas. Zaczął wymachiwać rękoma wokół mojej głowy. Odebrałem to tak, że chciał mnie uderzyć (...) Był cięższy ode mnie, zaczął się szarpać. Chwycił mnie i pociągnął za sobą. Nie utrzymał równowagi i się przewrócił.
Sąd ogłosił przerwę w procesie do 19 maja. Tego dnia przesłucha policjantkę, która towarzyszyła Piotrowi J. w interwencji.
Konferencja Wiplera po szarpaninie z policją: