Strach. To uczucie wywołuje dzisiaj komisja weryfikacyjna, która w czerwcu rozpocznie swoje prace nad jednym z największych przekrętów III RP. Afera reprywatyzacyjna to nic innego jak gigantyczne uwłaszczenie, które odbywało się za zgodą i wiedzą ówczesnych władz państwa, stolicy oraz elit prawniczych i biznesowych – pisze Wojciech Biedroń na łamach nowego wydania tygodnika „wSieci”.
Prace komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji w Warszawie mimo, że rozpoczną się w czerwcu, już teraz wywołują opór i niechęć głownie ze strony ratusza stołecznego oraz środowiska PO. Wojciech Biedroń wyjaśnia, jakie są zadania komisji Patryka Jakiego oraz kto i dlaczego boi się wniosków z jej prac.
– Komisja weryfikacyjna musiała powstać, gdyż absurdem byłaby sytuacja, w której urzędnicy, wydający niegdyś błędne decyzje, po ujawnieniu afery sami weryfikowaliby swoje rozstrzygnięcia budzące wątpliwości. Gdyby nie powstała komisja, to zgodnie z przepisami prawa te same osoby oceniałyby swoje decyzje po latach – wyjaśnia Sebastian Kaleta, rzecznik prasowy ministra sprawiedliwości. To wydaje się oczywiste, to jednak już teraz ratusz zapowiada niechęć do współpracy. Hanna Gronkiewicz-Waltz zapowiedziała, że komisją nie stawi się […] twierdząc, iż to organ niekonstytucyjny. Następnie stwierdziła, że temu rzekomo „niekonstytucyjnemu” organowi przekaże jednak dokumenty, ale jeszcze nie teraz, tylko po jego ukonstytuowaniu się. […] Ale ta niekonsekwencja i zmiany nastrojów nie mogą dziwić. Nie ma wątpliwości, że bez pomocy urzędników związanych z prezydent Warszawy najwięksi oszuści na rynku reprywatyzacyjnym nie zarobiliby ani złotówki.
Wojciech Biedroń zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt, który unaocznia przyczyny zdenerwowania prezydent Warszawy: Warto tu wspomnieć o tym, że zapowiadany przez nią w ubiegłym roku audyt reprywatyzacyjny w ratuszu zakończył się kompromitującą porażką, a gdy to CBA zaczęło kontrolować podejrzane decyzje i zachowania urzędników, Hanna Gronkiewicz-Waltz odmówiła podpisania protokołu pokontrolnego. Zdenerwowanie i irytacja prezydent Warszawy biorą się również z tego, że komisja weryfikacyjna ma mocniejsze narzędzia, by skłonić ją do współpracy. Każdy urzędnik ma bowiem obowiązek stawić się przed jej obliczem.
Publicysta zwraca uwagę, że to tak naprawdę początek afery reprywatyzacyjnej. Sprawa oszukańczej reprywatyzacji nie kończy się dzisiaj, jak chcieliby tego politycy PO. Ona dopiero się rozkręca, a naoliwiona maszyna sprawiedliwości może zniszczyć wiele karier i fortun, i to o wiele większych niż skonfiskowane ostatnio luksusowe samochody należące do jednego z zatrzymanych biznesmenów związanych z aferą. Efekty prac komisji będą też testem dla siły i skuteczności państwa polskiego w walce z patologiami oraz bandytyzmem.
Więcej o komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji w najnowszym numerze tygodnika „wSieci”, dostępnym w sprzedaży od 22 maja, także w formie e-wydania na http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl.