Do tej pory butni i aroganccy politycy PO zdali sobie sprawę, że te wybory mogą najzwyczajniej w świecie przegrać. W ich obozie zapanował popłoch!
Szok, panika w oczach, ale na twarzach niemrawe uśmiechy. Klęska, której doznał prezydent Bronisław Komorowski, wstrząsnęła uczestnikami prezydenckiej gali. W kuluarach załamani sztabowcy wykonywali nerwowe telefony, a sam prezydent nawet chwili nie poświęcił swoim współpracownikom. Wieczór wyborczy Komorowskiego przypominał połączenie stypy z dramatyczną ewakuacją! Co teraz? – na głos zadawali sobie pytanie członkowie sztabu oraz politycy.
To było najkrótsze podsumowanie pierwszej tury wyborów w historii prezydenckich elekcji w Polsce! Po jedenastu minutach dukania z kartki prezydent Bronisław Komorowski opuścił Stadion Narodowy, w którym miał świętować zwycięstwo w pierwszej turze wyborów. Osłupieni członkowie sztabu oraz zaproszeni na galę notable z Platformy Obywatelskiej byli kompletnie załamani. Siłę ducha wykazywała jedynie Anna Komorowska, która próbowała wspierać załamanego małżonka.
Więcej o panice w PO i lękach Bronisława Komorowskiego przeczytasz w najnowszym papierowym wydaniu Tygodnika "ABC"!