Na usta ciśnie się jedno słowo: popłoch! Już nawet Donald Tusk kolejny raz spieszy na ratunek Bronisławowi Komorowskiemu. Były premier przyznał, że "trzeba pomodlić się za swojego faworyta", bo nic innego zrobić już nie można. Zaapelował do Polaków by poparli prezydenta w niedzielnych wyborach, bo "świat jest niespokojny", a on potrzebuje mieć "oparcie w kimś solidnym i stabilnym".
Szef Rady Europejskiej Donald Tusk na temat niedzielnych wyborów wypowiedział się podczas swojego pobytu w Rydze, po zakończeniu szczytu Partnerstwa Wschodniego. Zapowiedział, że trzyma kciuki za swojego przyjaciela - Bronisława Komorowskiego, który nie może być pewny zwycięstwa.
Nie jest tajemnicą, że bardzo mocno ściskam za niego kciuki, nie tylko, dlatego że jestem jego przyjacielem od wielu lat (...) Świat wokół nas jest tak niespokojny i mamy tyle problemów, że ja bym bardzo chciał mieć pewność, że mogę jako Polak i szef Rady Europejskiej mieć solidne oparcie w kimś solidnym i stabilnym
powiedział dziennikarzom Tusk. Pytany o wynik wyborów przyznał, że "niczego nie można być pewnym". Zaapelował też o modlitwę za Komorowskiego!
Ale wiadomo, że wyborcy kierują się bardzo różnymi przesłankami i emocjami. Dzisiaj trzeba tylko trzymać kciuki, pomodlić się za swojego faworyta, ja wiem za kogo
powiedział Tusk, dodając, że liczy na frekwencję powyżej 50 proc.