Sam jak palec po porażce w wyborach prezydenckich został Bronisław Komorowski. Zarząd PO wydał oświadczenie w którym odciął się od "zbyt pasywnej kampanii prezydenta". Hanna Gronkiewicz-Waltz rozkłada bezradnie ręce i mówi ustępującemu prezydentowi, że "takie jest życie". Z opuszczonego Komorowskiego lekko drwi także Leszek Miller stwierdzając, że "musi być mu bardzo przykro, że PO chce oddać go do muzeum figur woskowych".
Tak jak sukces ma wielu ojców, tak porażka zazwyczaj jest sierotą. Silnie doświadcza tego własnie Bronisław Komorowski. Zarząd PO, jak twierdzi w rozmowie z RMF FM Hanna Gronkiewicz-Waltz, nie poświęcił sprawie przegranych przez prezydenta wyborów zbyt wiele czasu. Stwierdzono jednak, że "kampania mogła być lepsza, szczególnie na początku" i zdecydowanie odcięto się od jej przebiegu. Politycy stwierdzili, że zbyt pasywną i pozbawioną strategii kampanię prowadził sztab prezydenta i on jest wszystkiemu winien.
On też musi przetrawić tę porażkę. Takie jest życie
stwierdziła Gronkiewicz-Waltz zapytana o to jak czuje się prezydent. Dodała jednoczenie, że nie ma pomysłu, by Komorowski stanął na czele PO i zastępował Ewę Kopacz.
Ja 20 lat temu przegrałam wybory prezydenckie. Przetrawiłam, wróciłam do życia, byłam prezesem dalej NBP i teraz prezydentem Warszawy. Także wie pan, porażka też ułatwia zwycięstwo. Prawdę powiedział prezydent
powiedziała w RMF FM prezydent Warszawy.
Natomiast Leszek Miller skonstatował w TOK FM, że prezydent znalazł się w sytuacji, w której musi mu być naprawdę przykro.
Jak on wczoraj usłyszał, że to on przegrał, a nie PO. I że PO chciałaby o nim zapomnieć, schować do muzeum figur woskowych...Wyobrażam sobie, że urzędującemu prezydentowi musi być bardzo przykro
pokpiwał Miller.