Politycy PO próbują zorganizować się i podnieść po porażce w wyborach prezydenckich. Jesienią bowiem kolejne - ważniejsze wybory. Trwają więc rozmowy o projektach przebudowy i zmianach personalnych... Wszystko jednak tylko na papierze. Jak wynika z medialnych przecieków - w szeregach PO nie ma rzeczywistej chęci zmiany strategii. PO chce "iść na silniejsze zwarcie" z PiS. W sukces jednak mało kto wierzy. Pesymistą jest nawet Donald Tusk!
Po zarządzie Platformy padają deklaracje "uderzenia się w piersi i wyciągnięcia wniosków". W tym tonie wypowiadał się w Sejmie m.in. Radosław Sikorski, a w RMF FM Hanna Gronkiewicz-Waltz. Po szuka dla siebie nowej drogi i sposobów przyciągnięcia młodych wyborców. Mówi się o skręcie w tzw. "centrolew" i przejęciu wyborców SLD. Ma dojść też odmłodzenia partii i pozbycia się polityków kojarzonych z licznymi aferami. Wszystko to jednak tylko na pokaz.
Jak pisze "Rzeczpospolita" w rzeczywistości w PO nie ma ani pomysłu ani woli zmiany.
Bardziej realny jest inny wariant, że we władzach PO zwyciężą zwolennicy zaostrzenia konfliktu z PiS, którzy liczą, że dzięki temu uda się osiągnąć dobry wynik jesienią
mówi dziennikowi jeden z wpływowych działaczy PO.
Wiara w zwycięstwo jesienią jest zresztą bardzo mała. Większość polityków jest przekonana, że mimo najsilniejszych nawet starań, PO przegra, bo wyborcy naprawdę chcą zmiany i mają już dość władzy PO-PSL, co najdobitniej pokazuje wynik Pawła Kukiza w wyborach prezydenckich.
Są tacy, którzy uważają, że bez względu na to, co zrobi rząd i PO, wybory do Sejmu i tak przegramy. Należy do nich Donald Tusk
mówi "Rzepie" ważny polityk PO i dodaje, że w gronie myślących w ten sposób znajduje się także Donald Tusk. Ponoć zdaniem byłego premiera przejcie PO na kilka lat do opozycji jest jesienią nieuniknione.