Papierowy księżyc z nieba spadł/ skończył się video film/Może to był romans, może żart…” – ten tekst jako motto końca tej „kampanii” pasuje jak ulał.
Dalej idą pytania, które jednak należy traktować czysto retorycznie:
Dlaczego wystawiono w tych wyborach kandydata, który nie miał szans na wygraną (a jeśli miał jednak szansę – dlaczego ją tak obrzydliwie zaprzepaścił)?
Dlaczego w mediach mówiono, że „kandydaci idą łeb w łeb” – mimo iż rzeczywistość była zgoła inna?
Dlaczego tego typu – kosztowne a beznadziejne – hece robi się za nasze (podatników) pieniądze?
Dlaczego – 26 lat po 1989 r. – politycy są tak bardzo oderwani od rzeczywistości zwykłych ludzi (nas, podatników), że myślą, iż wciąż wygrać można za pomocą tanich obietnic, mimo że – nie można?
Dlaczego dopuszczono, by w tym wyborczym „wyścigu” skompromitować (patrz punkty 1–4) urząd Prezydenta RP? Odpowiedzi nie uzyskamy. Możemy jednak smutno-wesoło zanucić: „Dziś nie obchodzi mnie