Komunizm wyznaczył dla polskiej inteligencji nową rolę. Mieli zostać inżynierami dusz, prowadzącymi społeczeństwo ku świetlanej przyszłości, ugniatając przy tym ludzką plastelinę na swój obraz i podobieństwo.
Lud okazał się jednak odporny na tę pieriekowkę dusz i odrzucił proponowany mu model. Dziś sytuacja się powtarza, ale w nowych dekoracjach. Intelektualiści zmienili co prawda sztandar i kierunek marszu, ale pozostał ten sam schemat myślenia: przeświadczenie o własnej nieomylności i konieczność oświecania ciemnego ludu. Największą ich frustrację wywołują wydarzenia, gdy okazuje się, że ludzie pragną pozostać sobą i nie chcą być wbrew sobie uszczęśliwiani. Takim momentem stał się triumf Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich. Ileż wtedy mogliśmy usłyszeć komentarzy światłych osób, jak to naród rozczarował ich, zawiódł zaufanie tylu mądrych ludzi, okazał się ślepy na wielkość i niewdzięczny wobec swych dobroczyńców. Pycha nie tylko poprzedza upadek – niekiedy kroczy także po nim.