Ludzie wykształceni w Polsce mają te same wady co w reszcie Europy: przesadne aspirowanie do klasy średniej, uleganie poprawnościom, osłanianie górnolotnymi frazesami wąskich korporacyjnych interesów (prawnicy).
Mam wątpliwości, czy możemy mówić o nich wszystkich jako o inteligencji. Nie dlatego, że jak, twierdzą niektórzy koledzy z prawicy, prawdziwą inteligencję zniszczyli Niemcy i Sowieci. Takie zjawisko miało miejsce, ale część nowych „wykształciuchów” zaczęła naśladować inteligenckie obyczaje. Ale dzisiejsi „profesjonaliści” nawet od socjalistycznej inteligencji różnią się zasadniczo: nie czytają, nie mają poczucia społecznej służby. Upowszechnienie wyższych studiów dodatkowo zaniża poprzeczkę.
Zostało trochę prawdziwej inteligencji i tak jak ta przedwojenna dzieli się na prawicową i lewicową. Niestety ta lewicowa uważa, że inteligencją jest tylko ona. Manifestuje to w bardzo niemiły sposób.